„Kiedyś godłem Francji był kogut. Dziś jest nim coq au vin”. Tak napisał lata temu francuski katolicki pisarz Gilbert Cesbron.
Nie wiem, czy pisał to z powodu dumy ze słynnego koguta w winie, czy też może był rozczarowany rosnącym konsumpcjonizmem w nowoczesnym świecie. Nieważne. Istotne jest to, że trafił w dziesiątkę.
Symbol koguta towarzyszył już plemionom galijskim podczas wojen z Rzymem. Galijski kogut jest waleczny. Jest dumny, zadziorny i agresywny. Nad ranem wita dzień i budzi mieszkańców gospodarstwa. Wieczorem czujnie obchodzi zagrody i odgania demony ciemności. Dla Galów był najważniejszym ptakiem, bardzo go sobie cenili. Jak mówi legenda, gdy w 52 r. przed Chr. Gajusz Juliusz Cezar oblegał Gergowię, stolicę plemienia Arwernów, dowodzący siłami galijskimi Wercyngetoryks postanowił sobie z niego zakpić. Przy wtórze dzikich ryków i śmiechu swoich wojowników wysłał prokonsulowi koguta – symbol galijskiej dumy i niepokornego ducha. (…)