Food trucki stały się w naszym kraju bardzo popularne. Dowodem na to jest choćby ilość imprez z ich udziałem.
Latem na Pomorzu można je spotkać właściwie w każdym mieście. Tylko w Gdańsku, w ciągu dwóch weekendów, byłem dwukrotnie na zlotach tych pojazdów. Najpierw furgonetki z jedzeniem stanęły na Placu Zebrań Ludowych, w ramach Food Truck and Art Festival. Było ich tam ponad pięćdziesiąt, więc łatwo się domyślić, że byłem zachwycony, mimo że groziło mi długie zastanawianie się, co tak naprawdę chciałbym zjeść. Aby ten czas skrócić do minimum, w smartfonie miałem przygotowaną listę aut, które mnie interesują.
Impreza była wspaniała i ogólnemu opychaniu się towarzyszyły najróżniejsze pokazy, gry i zabawy. To sprawiło, że mieszkańcy gnali na plac całymi rodzinami. Zanim spotkałem się z Dorotą i Wojtkiem, moimi przyjaciółmi, już zamówiłem w trucku „Po maśle” słynną kubańską kanapkę. Jak zapewne pamiętacie, nie byłem zachwycony własnym, domowym cubanosem. Tutaj było lepiej. (…)