Mój tata mieszka w innym świecie

Czasami trzeba być dziesięcioletnim dzieckiem, aby zrozumieć cud umierania i prostotę Boskiego Daru. Każdy człowiek jest na ziemi na chwilę. Nie komplikujmy tego, co jest pięknie proste. Podziękujmy za każdy dar pójścia do Pana tak samo, jak za każdy dar narodzin.

REKLAMA

Gdy umiera w rodzinie ktoś bliski dziecku, pojawiają się wątpliwości. No bo co mu powiedzieć? Czy powinno się w ogóle mówić, i co zrobić, aby dziecko cierpiało jak najmniej? U nas też tak było. Do czasu śmierci taty Krzyś niewiele wiedział na temat umierania. Jedyne, co zrozumiał już jako pięcioletnie dziecko, to fakt, że jak się „odchodzi”, to już na zawsze. W zrozumieniu tego pomogło mu trudne doświadczenie choroby i śmierci ukochanego kota. Długowłosy pers zachorował nagle. Nie chciałam, aby synek miał lukę w swoim rozumieniu świata i powiedziałam mu, że kotek poważnie zachorował i tam, gdzie „pójdzie” będzie mu lepiej. Krzyś pomimo płaczu przyjął tę wiadomość i nawet czasami fantazjował, jak to jego czworonóg bawi się teraz z Panem Bogiem.

Po śmierci taty Krzysia zaczęłam się przyglądać, jak to jest w innych rodzinach, gdzie dziecko nie miało jeszcze kontaktu ze śmiercią. Niestety, na porządku dziennym jest całkowity brak rozmów na temat kruchości życia. Często w ogóle nie rozmawia się o śmierci, by jej nie przywoływać, „nie wywoływać wilka z lasu”. Wyobrażenie kostuchy z kosą tylko potęguje lęki i zahamowania. Dlatego tak często wypieramy ze świadomości „odchodzenie” i traktujemy to jako coś, co nigdy nam się nie przydarzy. (…)

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *