Najlepiej czują się w pokrytej śniegiem, mroźnej bezkresnej przestrzeni, pędząc ku wolności i przygodzie. Wtedy nic się wokół nie liczy. Jest tylko maszer prowadzący psi zaprzęg i jego czworonogi. Taka jazda to jak podróż w czasie do wieków, gdy żyliśmy w zgodzie z naturą, a pies czy wilk był naszym towarzyszem i bratem.
Czterdzieści par ciekawskich oczu przygląda mi się uważnie, choć zdążyłam ledwie przekroczyć próg „Kaszubskiej Alaski”. W psich kojcach wyraźne poruszenie.
– Te zwierzęta są pełne energii, mają żywy temperament, chcą biegać, być użyteczne, mieć zorganizowany czas. Lubią, kiedy coś się wokół nich dzieje. One przygodę mają we krwi. Ruch i gwar na posesji uznają za zwiastun zaprzęgania do sanek i wyruszenia w drogę – wyjaśnia Maciej Słomiński, prowadząc do przestronnego tipi. (…)