Są wyjątkowe, ekskluzywne i koszmarnie drogie. Ich smak i zapach – unikalne. Właśnie o tej porze, gdy nas ściska dziadek mróz, jeszcze trwają ich zbiory. A właściwie – poszukiwania.
Trufle, bo o nich mowa, rosną zazwyczaj dziko. Naturalnie, zawodowi zbieracze w Piemoncie, Toskanii czy Prowansji mają swoje miejsca i strzegą ich zawzięcie, jak izraelski Mossad swoich tajemnic. Bo jest czego strzec. Grzyby spod ziemi, jeśli są wystarczająco duże, osiągają ceny zarezerwowane zazwyczaj dla eleganckich samochodów lub oszlifowanych diamentów. Nie żartuję. Kilka lat temu pewien właściciel sieci kasyn kupił dwie trufle, w tym jedną prawie kilogramową, za 330 tysięcy dolarów. A zaledwie dwa miesiące temu na aukcji w Grinzane Cavour w Piemoncie sprzedano 2 kilogramy tych specjałów za 175 tysięcy euro. (…)