Rosjanie, gdyby tylko mogli, oprócz warzyw, owoców i grzybów kisiliby także wódkę, dywany na ścianach i czołgi.
Mniej więcej rok temu napisałem w felietonie, że nie zajmuję się robieniem konfitur, piklowaniem i kiszeniem warzyw. Głównie z powodu braku czasu i cierpliwości. Hm, jakby wam to powiedzieć… Właśnie zacząłem. Kisić. I zamierzam naprawdę nieźle się rozkręcić. Co mnie do tego skusiło? Cóż, przede wszystkim nie ma z tym tak wiele roboty. Wystarczy jakiś produkt, wymyty słój i woda z solą. Proste. Poza tym kiszonki zawierają całe mnóstwo mikroelementów, witamin i wesołych, przyjaznych bakterii, których po prostu nie wolno pominąć w diecie. I dlatego kiszenie zna cały świat. Naturalnie są na tej planecie na przykład Francuzi. Oni kiszoną kapustą co najwyżej rzucaliby w policjantów w czasie zamieszek po wydłużeniu tygodnia pracy o minutę. (…)