WYSPY

Kiedy przed ponad ćwierćwieczem byłem po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii, wszystko, co tam spotykałem, niemal oszołamiało. Kolory, luksusowe auta, bogate sklepy w zestawieniu z szarością PRL były takim kontrastem, że człowiek miał poczucie przebywania w innym świecie.

REKLAMA

Gdy dodamy do tego wolność polityczną panującą na Wyspach, a której dojmujący brak po zdławieniu, przynajmniej czasowym, ruchu „Solidarność” był fizycznie odczuwalny u nas, ta różnica stanie się jeszcze bardziej widoczna. Jedna rzecz w tym bogatym świecie mogła być niepokojąca, ale wtedy nie wywoływała specjalnej refleksji. Wydawało się, że nikła obecność życia religijnego w życiu publicznym to jedynie kwestia wolności, kwestia wolnego wyboru. Pamiętam z tamtego czasu powiedzenie: „Jeśli napotkasz czystą, tętniącą życiem świątynię chrześcijańską w Londynie, bądź pewien, że to kościół rzymskokatolicki, jeśli będzie to natomiast kościół opuszczony, często po prostu brudny, z pewnością napotkałeś kościół anglikański”. (…)

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *