Nasze małe zmartwychwstania

Miała być sparaliżowana do końca życia, lekarze nie dawali jej żadnych szans na odzyskanie sprawności. Dziś zdrowa i pełna energii współpracuje z lekarzami, organizuje warsztaty i jeździ po świecie ze swoim autorskim programem, opartym między innymi na technikach wizualizacyjnych. Z Wandą Wegener – psychologiem i pedagogiem – rozmawia Iwona Demska.

REKLAMA

– Pani życiorys zapewne mógłby posłużyć niejednemu reżyserowi jako inspiracja dla naprawdę dobrego, niemalże sensacyjnego filmu. To, co wydarzyło się wiele lat temu, zaważyło na całym Pani życiu.

– Zdecydowanie tak. Ja bardzo mocno zafiksowana byłam na medycynie ludzi i widziałem siebie albo jako lekarza, albo weterynarza. Bardzo kocham zwierzęta i obecnie z nimi też pracuję. Ostatecznie jednak zaczęłam studiować medycynę w Poznaniu, wtedy jeszcze obowiązywała rejonizacja i nie można było wybrać sobie uczelni. Z Zielonej Góry, bo stamtąd pochodzę, najbliżej było właśnie do Poznania. Chciałam jeździć w pogotowiu, pomagać ludziom – taki był mój plan na początku studiów. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych nie było takiego dostępu do informacji naukowych, atlasów, map i przede wszystkim Internetu, skąd dziś studenci czerpią dużo bezpłatnych materiałów. Ponieważ byłam bardzo ambitna i chciałam poszerzać wiedzę, wybrałam się z koleżanką na Salmed, czyli rodzaj targów medycznych, które co roku odbywają się w Poznaniu. (…)

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *