Na wieczną miłość

“Złote obrączki i róże płonące (…) Złote obrączki, nasz cały majątek…” śpiewała w swoim przeboju sprzed lat Krystyna Giżowska. I coś w tym jest, bo owe niepozorne kawałki metalu, jakimi wymieniają się kobieta i mężczyzna podczas ceremonii ślubnej, stają się odtąd jedynym widocznym znakiem wstąpienia w związek małżeński. W świecie, w którym ciągle wzrasta liczba rozwodów, obrączka na palcu niezmiennie odbierana jest jako pieczęć złożonej partnerowi przysięgi.

REKLAMA

Pięknie mówił o obrączkach nieżyjący już ks. Tadeusz Borcz, dawny proboszcz parafii katedralnej w Pelplinie podczas spotkania przygotowującego nas do sakramentu małżeństwa. Choć od tamtej chwili minęło trochę czasu, jego słowa utkwiły mi w pamięci. “Życie niesie wiele niespodzianek. Oprócz szczęśliwych chwil zdarzają się także, szczególnie trudne, dni rozłąki: wyjazd do pracy daleko od domu, podróże służbowe, szpital… Wtedy obrączka na palcu będzie dla was niczym zdjęcie ukochanej osoby. Ilekroć na nią spojrzycie, pomyślcie z miłością o współmałżonku i ucałujcie ten maleńki złoty krążek”. (…)
Anna
Gniewkowska-Gracz

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *