W związku z kryzysem ekonomicznym Komisja Europejska sporządziła dwa raporty na temat polskiego ubóstwa i oba są druzgocące. Wynika z nich, że bieda w Polsce jest największa spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Czy to, że w nędzy wyprzedziliśmy nawet Rumunię, daje rządzącym coś do myślenia? Ostatnio marszałek Komorowski „przegonił” biedę z Sejmu RP, zsyłając wniosek do Komisji Polityki Społecznej, gdzie tkwić będzie bardzo długo.
Polską biedę znamy od dawna, bliżej – kiedy wyszła z ukrycia po transformacji ustrojowo-ekonomicznej. Jest tak zwyczajna, że aż niemal przezroczysta. Ma szary kolor, podkrążone oczy i brzydki zapach. Gdy pojawi się w pobliżu, uciekamy w popłochu, żeby nas nie dopadła, bo oderwać się od niej trudno, zbyt łatwo się przylepia…
Karolina Z. wstaje o świcie. Bierze szybki prysznic i idzie do kuchni. Stawia czajnik z wodą na gaz i patrzy w okno na drzewa, które szarpie wiatr. Przez chwilę marzy, żeby było jak dawniej, kiedy pracowała w sklepie z odzieżą, a mąż w zlikwidowanej trzy lata temu fabryce mebli. Wtedy żyło się skromnie, często na zeszyt, ale się żyło. Teraz z pięciorgiem dzieci (szóste w drodze) po prostu wegetują i przeżywają kolejne upokorzenia. Ileż to razy słyszała za plecami wypowiadane przez sąsiadów gorzkie słowa, że jest dziadówką, pewnie złodziejką, a jej rodzina to darmozjady i mopsy. Na przekór więc unosiła głowę wysoko, dusząc w sobie szloch i łzy, bo przecież bieda nie płacze… (…)