Czytania: Rdz 19,15-29; Ps 26 (25), 2-3. 9-10. 11-12 (R.: por. 3a); Por. Ps 130 (129), 5; Mt 8,23-27
Na Jeziorze Galilejskim burze zrywają się nieoczekiwanie i są bardzo gwałtowne. Tak, jak gwałtownie się zrywają, tak gwałtownie cichną. Najbardziej znaczące w dzisiejszej Ewangelii jest nie okazanie przez Jezusa władzy nad przyrodą, ale brak wiary u uczniów. Wprawdzie strach uczniów może być dobrze zrozumiany, byli rybakami. Rybacy często tracili życie w tym niebezpiecznym jeziorze, gdy było wzburzone. Tym razem jednak tak jezioro, jak i strach uczniów zostały uspokojone głosem Jezusa. Apostołowie zapomnieli, że mają okazywać Jezusowi całkowite zaufanie. Choć spał, ale był przecież w tej samej łodzi.
Bóg często zdaje się spać i milczeć w naszym życiu, właśnie wtedy, gdy znajdujemy się w obliczu niebezpieczeństwa, gdy jesteśmy ogarnięci strachem. Jak ważne wtedy jest przypomnieć sobie to, o czym zapomnieli Apostołowie, że Jezus jest zawsze blisko nas, wśród nas. Nasza wiara i miłość Jezusa do nas powinny być wystarczającą siłą w każdej chwili. Jezus na pewno doprowadzi nas do spokojnej przystani, dlaczego więc mamy być bojaźliwi i małej wiary?
Prośmy dziś o dar pełnego zaufania i świadomości, że Jezus jest zawsze obecny w naszym życiu.
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2013