Liturgia słowa: Dz 15, 1-2. 22-29; Ps 67 (66), 2-3. 4-5. 6 i 8 (R.: por. 4); Ap 21, 10-14. 22-23; J 14, 23; J 14, 23-29. Albo Drugie czytanie, Śpiew przed Ewangelią i Ewangelia z VII Niedzieli Wielkanocy: Ap 22, 12-14. 16-17. 20; Por. J 14, 18; J 17, 20-26.
(J 15, 18-21 – z Biblii Tysiąclecia)
Nienawiść świata. Świadectwo Ducha Świętego
18 Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. 19 Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. 20 Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: „Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. 21 Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał.
Rozważanie:
W liturgii Słowa szóstej niedzieli wielkanocnej są trzy urywki z trzech różnych ksiąg, przynależące też do trzech różnych okresów pierwotnego chrześcijaństwa. Wydają się nie mieć wspólnej linii. Przedstawiają bowiem oblicze Kościoła w trzech różnych sytuacjach. Takie wrażenie można otrzymać przy pierwszym i pobieżnym ich przeczytaniu. Głębsze jednak rozważenie treści tych czytań ukazuje wspaniałą linię biegnącą przez całą liturgię tej niedzieli, rozpoczynając od Ewangelii, poprzez drugie i pierwsze czytanie. Linię tę stanowią wypowiedziane przez Jezusa dwa słowa: miłość i obecność. Słowa, które same wystarczą na opisanie naszej wiary, naszej postawy wobec Boga, a także wobec bliźniego. One formują i nadają sens całemu życiu ludzkiemu. Rozważmy je krótko.
W słowie „miłość” jest wyrażony doskonały stosunek Boga do ludzkości i do każdego poszczególnego, konkretnego człowieka. Miłość bowiem skłoniła Boga do zajęcia się grzeszną ludzkością, do zejścia na ziemię, by włączyć się w grzeszne życie ludzkie. Miłość spowodowała, że Jezus wziął na siebie słabości upadłej, grzesznej natury ludzkiej. Miłość stała się dla Jezusa drogowskazem dla jego ziemskiej pielgrzymki. To z miłości Jezus pochylał się nad każdym potrzebującym pomocy. Z miłości dźwigał krzyż na Kalwarię. Z miłości zawisł na nim prosząc Ojca, by wybaczył wszystkim, którzy zadali Mu cierpienie. To z miłości dał swoje Ciało i swoją Krew na pokarm tym, którzy podobnie jak On, zechcą odbyć swoją ziemską pielgrzymkę idąc za Nim i dźwigając swój krzyż. Dziś w Ewangelii Jezus mówi wyraźnie, że w tę miłość Bożą może włączyć się każdy, kto jest gotów układać i formować swoje życie zgodnie z Jego nauką. Jest to nauka miłości i przebaczenia, nauka dobroci i zrozumienia. Zachowanie tej nauki nie tylko wyraża miłość do Jezusa, ale również włącza w tę miłość Chrystusa i samego Boga, i jednoczy w niej. To właśnie miłość staje się tak potężnym argumentem, że skłania Jezusa i Boga Ojca do ponownego zstąpienia z nieba, aby być obecnym w życiu tego, kto kieruje i formuje swoje życie według nauki Jezusa. Świadczą o tym słowa: „przyjdziemy do niego i będziemy w nim przebywać”. Jezus w czasie swego nauczania doświadczył, że Jego słowa nie zawsze były dobrze zrozumiane przez ludzi. Rozum człowieka, osłabiony upadkiem, potrzebuje pomocy, by dojść do zrozumienia nauki Jezusa objawiającej prawdę o Bogu i wskazującej ostateczny cel ziemskiego życia. Zrozumienie i wprowadzenie tego w życie, zapewni sercu ludzkiemu pokój, który niesie ukojenie nie w rzeczach, które daje świat, ale w zrozumieniu miłości samego Boga i włączeniu się całym życiem w tę miłość. Jest to tak wielkie ukojenie, że pozwala, jak mówi św. Jan w swym pierwszym liście, zrozumieć, że nie tylko jesteśmy stworzeni przez Boga, ale „narodziliśmy się z Boga i znamy Boga” (1 J 4,7).
Dla zrozumienia naszej przynależności do Boga, dla pełnego zrozumienia objawionej prawdy o Nim, Jezus zapowiedział zesłanie szczególnego Nauczyciela, Ducha Świętego, który wyjaśni każdą niezrozumiałą dla umysłu ludzkiego kwestię dotyczącą Boga. Ten Duch działa w życiu każdego człowieka. Trzeba tylko być uważnym na Jego głos, pozwolić Mu jak najczęściej mówić i wsłuchiwać się w to, co mówi.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus zapewnia nas o swej obecności w naszym życiu, ale też i o obecności w nim Boga Ojca. Jest tylko jeden warunek, aby ta obecność stała się rzeczywistością, a mianowicie życie na co dzień nauką Jezusa.
W pierwszym czytaniu jest potwierdzona wiarygodność słów Jezusa. Pierwsi chrześcijanie, przede wszystkim zaś ci pochodzenia żydowskiego, złączeni jeszcze z synagogą żydowską, nie byli pewni, czy chrześcijaństwo powinno być oddzielone od judaizmu, czy też z nim ściśle złączone. Czy, aby stać się chrześcijaninem przez przyjęcie chrztu i wyznanie wiary w Jezusa, trzeba najpierw stać się wyznawcą judaizmu, czy nie? Po wspólnej modlitwie i przebadaniu wszystkiego została podjęta jednogłośna decyzja, że chrześcijanie pochodzenia pogańskiego nie mają obowiązku poddawać się przepisom Prawa Mojżeszowego. Decyzję tę podjęli apostołowie. Dokonali zaś tego nie tylko w oparciu o własne przeświadczenie, ale też, jak sami przyznali, o pouczenie Ducha Świętego. Zostało to wyrażone na piśmie w tych słowach: „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru”. Obecność Ducha Prawdy w życiu chrześcijan została potwierdzona i powinniśmy być Bogu za to wdzięczni. Duch Boży jest też bowiem obecny i w naszym życiu.
W drugim czytaniu przedstawione jest oblicze Kościoła tryumfującego, Kościoła chwalebnego, utworzonego przez Jezusa, zwycięskiego Baranka oraz przez lud wierny, zgromadzony wokół Niego. W tym Kościele, jak mówi św. Jan, nie ma świątyni zbudowanej z kamienia, bo jedyną świątynią jest sam Bóg. Nie ma Pośrednika między ludem i Bogiem, gdyż wszyscy zostali włączeni w Boga, który jest Miłością.
Obecność Boga i Jezusa w sercu ludzkim, zapoczątkowana na ziemi, trwa w doskonałym stopniu w życiu wiecznym. Starajmy się zatem tak złączyć z Bogiem tu, na ziemi, abyśmy mogli się Nim cieszyć w wieczności.
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2012