Potrzebny otwieracz – Wincenty Łaszewski

W jesienne wieczory dumam sobie nad tajemnicą sakramentów. Co chwila jawi mi się  pytanie: dlaczego to wszystko, co się działo w pierwszych pokoleniach chrześcijan albo wśród świętych, nie dzieje się teraz, wśród nas. Już wiem, że to nie wina szafarzy. Najłatwiej byłoby zwalić wszystko na księży, ale nic z tego.

REKLAMA

Sakramenty nie są uzależnione od ich świętości. Są tak samo skuteczne, gdy udziela ich wielki święty i gdy sprawuje je niepoprawny grzesznik. Podobnie nie są uzależnione od sposobu ich sprawowania. Nieistotne czy są odprawiane w sposób uroczysty i godny, czy niechlujny i pospieszny. Sakrament nie jest uzależniony od „jakości” szafarza i od piękna liturgii.

Sakrament i niegodny szafarz

Innocenty III († 1216) nauczał: „Nie odrzucamy sakramentów, których udziela Kościół i z którymi współdziała bezcenna i niewidzialna moc Ducha Świętego, choćby nawet udzielał ich grzeszny kapłan, uznawany przez Kościół. Nie uwłaczamy spełnianym przez niego posługom kościelnym i błogosławieństwom, lecz chętnym sercem je przyjmujemy, jak gdyby pochodziły od człowieka najgodniejszego. Kiedy bowiem biskup lub kapłan jest grzeszny, jego grzech nie odbiera mocy chrztowi dziecka ani konsekracji Eucharystii, ani żadnym innym posługom kościelnym w stosunku do wiernych”.

Jest jeden wyjątek. Sakrament jest nieważny, kiedy szafarz nie ma intencji sprawowania go, będąc na przykład rozproszonym do tego stopnia, że nie zwraca uwagi na wypowiadane słowa. Istnieje wówczas ryzyko, że sakrament w ogóle nie jest ważny.

Jednak bywają nieważne msze

Przykładem tego jest pewien test, o który papież Pius XII poprosił mistyczkę Marię Teresę Carloni († 1983), mającą dar rozróżniania hostii konsekrowanych od niekonsekrowanych.

Było to w 1955 roku, czyli w roku śmierci papieża. Pius XII świadom, że jego życie dobiega kresu, wiele razy mówił o znaczeniu Eucharystii dla życia i rozwoju Kościoła, wyrażał też zaniepokojenie sposobem odprawiania mszy św. przez księży. Wiedząc, że mistyczka miała dar odróżniania hostii konsekrowanych od hostii niekonsekrowanych, polecił jej udać się do Bazyliki św. Piotra i uczestniczyć we wszystkich mszach św. odprawianych tam w godzinach od 7 rano do 8.30. Carloni poszła tam w dniu 13 czerwca i zgodnie z życzeniem Ojca Świętego zapisywała sobie, ile mszy św. odprawili księża będący w stanie łaski uświęcającej, ile kapłani mający na sumieniu grzechy powszednie, ile żyjący w grzechu śmiertelnym… Mistyczka miała sprawdzić, ile mszy było sprawowanych wśród poważnych rozproszeń i czy zdarzyły się msze będące świętokradztwem.

Kiedy Maria Teresa spotkała się z papieżem, przekazała mu następujący raport.

Msze odprawiane z uwagą i z intencją – 6.

Msze, w których celebrans był rozproszony, ale msza była nadal ważna – 8.

Msze, w których celebrans był tak rozkojarzony, że konsekracja nie nastąpiła – 1.

W tym ostatnim przypadku była ceremonia, nie było sakramentu.

Przekazała ponadto, że pięć mszy było odprawianych przez księży z umyślnymi grzechami powszednimi, a dwie przez księży żyjących w grzechu śmiertelnym. Mszy świętokradzkich nie było.

Dar do wzięcia

Sakramenty to nie magia. Mogą zaistnieć, ale nie być skuteczne, czyli nie owocować i nie zmieniać niczego. Każdy sakrament wymaga od przyjmującego spełnienia pewnych warunków, posiadania odpowiednich dyspozycji, może nawet poświęcenia mu czasu, którego często nie chcemy mu dać. Sakramenty to rzeczywistość ze świata duchowego, dlatego by ujawniły one swoją potęgę, muszą natrafić w człowieku na coś nie z tego świata. Człowiek musi się otworzyć na ich działanie i umożliwić im owocowanie.

To nie automat „na zamówienie”

Posłużmy się pewną ilustracją. Sakramenty nie przypominają automatu, który po włożeniu monety wyrzuca z siebie zamówiony produkt. A jeśli nawet uparlibyśmy się przy takim porównaniu, to… i tak coś pójdzie nie tak.

Wyobraźmy sobie, że w kościele znajduje się „łaskomat”. To kopia automatów z napojami czy przekąskami. Wrzucasz monetę albo przykładasz kartę bankową, naciskasz odpowiednie przyciski i za chwilę wśród głuchych odgłosów z automatu wypada oczekiwana łaska! Masz do wyboru: od darów Ducha Świętego po zdrowie i pomoc w kryzysie małżeńskim… Uśmiechasz się uszczęśliwiony, sięgasz po kupiony towar, i… na twej twarzy pojawia się grymas zdziwienia. Puszka nie da się łatwo otworzyć. Masywna blacha chroni dostępu do zawartości. Łaska jest, ale jest niedostępna. Masz ją i nie masz jednocześnie.

Z przesyłki z Nieba nie skorzystamy tak łatwo. Puszka jest zamknięta.

Pytanie, czy masz otwieracz.

Co jest tym „otwieraczem”? Ma on wiele nazw, ale wciąż jest tym samym. To wiara i intencja przyzywająca Boga, to nadzieja na otwarcie się Nieba. To pragnienie nawrócenia i marzenie o zjednoczeniu z Bogiem.

Fikcja

Sakrament jest, ale nie zawsze jest owocny. Co to znaczy?

By to wyjaśnić, św. Tomasz z Akwinu użył ciekawego terminu – odwołał się do łacińskiego fictio. Słowo znaczy tyle co udawanie. Albo – obłuda.

To nasza polska fikcja – czyli nierzeczywistość. Innymi słowy pozór pobożności (2 Tm 3,5), który oznacza, że sami wyrzekamy się mocy sakramentów.

Św. Tomasz tłumaczył ich nieskuteczność cytatem z Księgi Mądrości: „Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele poddanym grzechowi. Bowiem święty Duch (…) ujdzie przed obłudą, usunie się od niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości.”

Obłuda, przed którą uchodzi Duch Święty to właśnie „fikcyjne chrześcijaństwo” wyznawane przez osobę, której nawrócenie jest nieszczere, która zmienia swe życie jedynie w słowach, a nie w czynie, która, krótko mówiąc, udaje. Tomasz wyjaśnia:

„Skutek sakramentu doznaje również przeszkody przez winę przyjmującego, np. jeśli przystępuje obłudnie, a nie z sercem gotowym do przyjęcia sakramentu. Taki bowiem chociaż przyjąłby sakrament, jednak skutku sakramentu, to jest łaski Ducha świętego, nie przyjmuje, gdyż – jak powiedziano: «duch Święty karności uciecze przed obłudnikiem»”.

Nie być „fiktusem”

Każdy grzech mieszkający w sercu obłudnika – „fiktusa” – do którego człowiek jest przywiązany, tworzy przeszkodę niepozwalającą owocnie przyjąć sakrament. Św. Tomasz tak tłumaczy nieowocowanie sakramentu na przykładzie chrztu:

„Obłudnym [fictus] nazywa się kogoś dlatego, że okazuje, iż chce czegoś, czego nie chce. Ktokolwiek bowiem przystępuje do chrztu, okazuje przez sam ten fakt, że ma prawdziwą wiarę w Chrystusa, że żywi cześć dla tego sakramentu, że chce dostosować się do [wymagań] Kościoła oraz porzucić grzech. Stąd też, jeśli człowiek przystępuje do chrztu, a chce trwać w jakimkolwiek grzechu, przystępuje obłudnie, to znaczy niepobożnie.”

W konsekwencji – nieowocnie.

Ciekawe jest to słowo fictio. Zdaje się, że wielu ludzi żyje w czymś w rodzaju „fikcji sakramentalnej”, dziwiąc się jednocześnie, że ani spowiedź, ani Komunia święta, ani sakrament małżeństwa, ani żadne pozostałe ich nie zmienia.

Cóż, nierzeczywiste chrześcijaństwo nie wydaje rzeczywistych owoców…

Wincenty Łaszewski

„Pielgrzym” [15 i 22 października 2023 R. XXXIV Nr 21 (884)], str. 26-27.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *