Wśród określeń opisujących Kościół, jest przymiotnik „katolicki” (gr. katholikós), czyli powszechny, uniwersalny, zupełny, cały. Kościół jest katolicki w podwójnym wymiarze – czasowym i przestrzennym. Jezus Chrystus, który powołał uczniów, aby uczynić z nich wspólnotę, wciąż jest obecny w Kościele. Mijają wieki, a wiara, nadzieja i miłość scalają nas w ponadczasowy, żywy organizm.
Chrystus w mocy Ducha Świętego z niegasnącą siłą daje nam pełny dostęp do środków zbawienia. Czyni to nade wszystko przez Słowo Boże i sakramenty. Drugi wymiar katolickości – przestrzenny – wynika z posłania, które otrzymali Apostołowie, aby szli po krańce ziemi, niosąc Dobrą Nowinę. Wciąż rozprzestrzenia się ona w różnych narodach, kulturach, językach. Katolickość w tym przypadku polega na zachowaniu tożsamości wiary w wielości i bogactwie form jej wyrazu.
Rodzą się w tym miejscu przynajmniej dwa pytania. Jedno dotyczy wewnętrza Kościoła, a drugie ma odniesienie do świata zewnętrznego, w tym do ludzi, którzy Chrystusa i Jego Ewangelii nie znają. A zatem czy Kościoły i wspólnoty chrześcijańskie, których nie określamy katolickimi, są również powszechne? Czy mają pełnię środków zbawienia, o których była mowa wyżej? Przy całym szacunku dla wartości, które zawierają, trzeba stwierdzić, że są powszechne w ograniczonym zakresie. Pełnia katolickości jest przechowywana jako dziedzictwo wiary w Kościele, na którego czele stoi biskup Rzymu.
Katolickość Kościoła w pewnym sensie ogarnia także ludzi wyznających religie pozachrześcijańskie i niewierzących. Jedyną drogą zbawienia człowieka jest Jezus Chrystusa, a narzędziem Jego Kościół. Dlatego starożytną zasadę „Poza Kościołem nie ma zbawienia” należy rozumieć w ten sposób, że jeśli ktoś z Bogu widomych powodów Ewangelii nie poznał, ale starał się żyć dobrze, to mamy nadzieję, że dostąpi łaski nieba. Będzie ona jednak udzielona przez Chrystusa i Jego Kościół.
ks. Janusz Chyła
„Pielgrzym” 2016, nr 24 (704), s. 8-9