Przesłanie Jana Chrzciciela – bp. Jan Bernard Szlaga

Święty Jan jest ewangelizatorem, zanim pojawił się pierwszy głosiciel Ewangelii, Jezus Chrystus. Jan stał się zwiastunem i głosicielem pustyni, która zazieleniła się nowym życiem i stanęła odważnie wobec wszystkiego, co jest warte tylko wycięcia, bo nie przynosiło oczekiwanego owocu. Jan jest zatem zwiastunem nowego czasu i nowego porządku, który Chrystus nie tylko akceptuje, ale powiada, że jest to dzieło człowieka, który jako największy z ludzi urodzonych z niewiasty pojawił się na ziemi.

REKLAMA


Święty Jan Chrzciciel jest prorokiem wyjątkowym. Jest wielki, a zarazem pokorny, można powiedzieć, że swoją wielkość przegrał, ustępując Chrystusowi. Tak byłoby wyłącznie w kategoriach ludzkich, natomiast w kategoriach Boskich, odczytując Chrystusa, wiedział, że On ma wzrastać, a ja, o sobie mówiąc, mam się umniejszać. Był więc sługą Chrystusa, który przygotował naród na spotkanie z Nim i przygotował także pierwszych uczniów Chrystusa. Ci pierwsi odeszli od Jana. Był więc dla nich mistrzem nowicjatu apostolskiego. Ci, którzy od niego odeszli i pozostali z Chrystusem, byli znakomicie przygotowani przez ascezę, także przez znajomość Pisma Świętego, a nade wszystko przez nieugiętą nadzieję na spotkanie z Mesjaszem. Można też powiedzieć, że Jan w swej pokorze jest sługą uświęcenia, sługą, który prowadził do posłuszeństwa Mesjaszowi. Można by sobie życzyć, aby jego osobowość, która tak mocno oddziaływała na uczniów, wciąż wywierała te same pozytywne skutki. Zgodził się zatem, że część jego uczniów poszła za Chrystusem, ale mógł się cieszyć także tym, że niektórzy przy nim zostali, bo byli tak bardzo jemu potrzebni, kiedy należało uczynić mu godny pogrzeb, po zamordowaniu przez Heroda Antypasa.
Cenimy człowieka, który trwa na posterunku całymi nocami. Lata, które upłynęły mu na pustyni, są synonimem bardzo długiej nocy, albo i symbolem lat, które następują po sobie jak kolejne godziny nocy, przywołują jałowość pustyni, monotonię nocy. Ona wydaje się nie mieć końca, zewsząd słychać wołanie ludu, ażeby otworzyły się niebiosa i Bóg zesłał obiecanego Mesjasza.
Jan Chrzciciel nie przespał tej swojej nocy, owszem wzbudzony Duchem Świętym, z rozbudzonym charyzmatem, głosi dzielnie jakby pierwsze swoje stanowe rekolekcje nad Jordanem i otwiera drogę prowadzącą do Mesjasza: oto Baranek Boży. Od Jana można się uczyć radosnego zwiastowania obecności Chrystusa. To zwiastowanie nie zatrzymuje niczego dla siebie, choć byłaby taka pokusa, a może byłyby takie możliwości. Jan jest prorokiem wielkodusznym, otwartym, a więc prowadzi, otwiera, zachęca i przekonuje. Święty Jan jest ewangelizatorem, zanim pojawił się pierwszy głosiciel Ewangelii, Jezus Chrystus.
Dzięki temu Jan stał się zwiastunem i głosicielem pustyni, która zazieleniła się nowym życiem i stanęła odważnie wobec wszystkiego, co jest warte tylko wycięcia, bo nie przynosiło oczekiwanego owocu. Jan jest zatem zwiastunem nowego czasu i nowego porządku, który Chrystus nie tylko akceptuje, ale powiada, że jest to dzieło człowieka, który jako największy z ludzi urodzonych z niewiasty pojawił się na ziemi.
W Prefacji na uroczystość św. Jana Chrzciciela mamy przepiękny fragment, w którym mówimy do Boga, że właśnie Jan złożył przez męczeństwo najpiękniejsze świadectwo umiłowania Boga, a także umiłowania Chrystusa, Boskiego Posłańca.
Jan Chrzciciel, chociaż ścięty, pozostawał nie dającym się uleczyć wyrzutem sumienia dla Heroda Antypasa. Doskonale zdawał on sobie sprawę ze swojego haniebnego czynu, że uległ kapryśnej kochance, a jednocześnie także uległ własnej zmysłowości rozbudzonej w nim przez tańczącą córkę kochanki. Pozostaje takim wyrzutem sumienia na wszystkie czasy. Jan bowiem ginie za sprawę oczywistą dla siebie i dla każdego, kto zna Boże Prawo. Nie godzi się naruszać świętości małżeństwa! Herod był akurat takim człowiekiem, który tę godność naruszył. Wciągnął zatem i w tę przepaść grzechu swoją zabraną bratu żonę, potem kochankę i konkubinę, a wciągnął także w to niebezpieczne swoje działanie zwolenników, którzy chcieliby, być może, usprawiedliwiać jego czyny, jak to się dzieje zawsze wtedy, kiedy interes człowieka chce górować nad Bożym Prawem.
Tak więc Jan jest stróżem porządku społecznego, jest stróżem przykazania, z tych ludzkich najważniejszego, bo stoi na straży integralności rodziny, świętości rodziny, wierności małżeńskiej. W czasach, w których jakby na nowo poddaje się kwestionowaniu te zasady, akurat on, niewzruszony i nieugięty, mimo męczeńskiej śmierci, żyjący, a może tym bardziej żyjący i tym głośniej wołający, jest zwiastunem dobrego czasu i zwiastunem nagrody, która należy się każdemu za wierność Panu Bogu.

bp. Jan Bernard Szlaga


„Pielgrzym” 2009, nr 12 (510), s. 13

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *