„Nie jesteśmy inspiratorami dla kultury. Takie kołysanie słów pewnych, poprawnych teologicznie, nie przeniknie do świata, który coraz bardziej pozbywa się Boga. Teologia nie jest inspirująca” – mówił ks. prof. Krzysztof Pawlina, omawiając kilka kryzysów, dotykających społeczeństwo i Kościół w obliczu sekularyzacji – rodziny, kultury, ewangelizacji, teologii. Rektor Akademii Katolickiej w Warszawie podczas sympozjum interdyscyplinarnego Collegium Bobolanum „Ufność i nadzieja dzisiaj” wygłosił referat „Zawiedzione nadzieje. O tym, co w Kościele (i także poza nim)”.
– Należymy do wspólnoty ludzi wierzących. Gromadzi nas Chrystus w swoim Kościele. Gromadzimy się w Kościele bo wierzymy Bogu i w Boga wierzymy. Jak żyć, aby tej wiary nie utracić, aby ją umocnić, aby nie wykruszyć się z Kościoła, aby nie utracić powołania? – pytał na początku ks. prof. Krzysztof Pawlina.
Porównał Kościół do palącego się ogniska: „Jest w nim ogień Bożej łaski. Są w nim ludzie, których gromadzi jedna wiara w Jezusa Chrystusa. Podobnie jest w ognisku. Jest płomień i wiele gałęzi, drewna, które spalając się dają światło”. – Gdy wyjmiemy z palącego się ogniska jedną gałąź i położymy ją na mokrym terenie, gałąź zaczyna się wychładzać, płomień gaśnie, aż wreszcie zaczyna dymić. Wystarczy włożyć z powrotem do ogniska i zaczyna się palić, dając światło. Podobnie jest z nami. Wystarczy wyjąć nas z życia łaski Bożej, jaką żyje Kościół, a wtedy przestajemy dawać światło, stygniemy i zaczynamy dymić. Dym gryzie w oczy, boli, a wokół coraz mniej widać. Tym podmokłym terenem, na którym gubimy ciepło wiary, jest świat zsekularyzowany, niewierzący świat. Ogniskiem jest Kościół – mówił rektor AKW.
Nawiązując do tego porównania, rozważał, jakie „gałęzie” sekularyzacja wyjmuje ze środka ogniska.
Jako pierwszą podał rodzinę: „W przeszłości na pytanie, co dla ciebie jest w życiu najważniejsze, młodzi ludzie wymieniali rodzinę, odwzajemnioną miłość i dobrą pracę. Jeszcze niedawno warszawska młodzież pytana o najważniejsze cele w życiu, mówiła tak: Najważniejszym celem życiowym jest dla mnie zdobycie dobrego wykształcenia, kariera zawodowa, dobry poziom materialny i założenie rodziny. Obecnie młodym Polakom nie spieszy się do zakładania rodziny. Millenialsi i pokolenie Z mają inne cele: rozwój osobisty, edukacja, podróże. Nazywa się ich nawet pokoleniem podróżników. Cele takie jak ślub czy rodzina ustępują konsumpcji, zabawie, adopcji zwierząt. Rodzina? – nie, dziękuję, mam lepsze hobby. Młodzi kwestionują model tradycyjnej rodziny. To, że ludzie chcą być razem, to sprawa oczywista. Ale owo 'razem’ nie oznacza dla nich związku trwałego czy sakramentalnego. Następuje zmiana cywilizacyjna w postrzeganiu rodziny” – wskazał badacz.
Ks. Pawlina stwierdził, że dziś prawa natury zastępowane są przez ideologie, wpływające też na obraz rodziny. Wymienił kilka elementów „dekomponujących” rodzinę: „stworzenie kultury rozwodu. Rozwód w dzisiejszych czasach to nie żaden dramat. Ukazuje się go jako coś normalnego. Cywilizacja, w której żyjemy, wykształciła pewien sposób zachowania, który syntetycznie ujął bym tak: Jeśli coś przestaje funkcjonować, to tego nie naprawiamy, ale kończymy. Nie naprawiamy, ale wyrzucamy. Nie naprawiamy, ale zastępujemy nowym. We wspomnianej przeze mnie kulturze rozwodów funkcjonują już nawet firmy, które pomagają ludziom szybko i kulturalnie się rozwieść, a rozpad związku zakończyć balem rozwodowym”. Podkreślił, że nie wspomina się dziś o negatywnych skutkach rozwodu, a promuje rodziny patchworkowe.
– W 2023 roku w Polsce urodziło się około 100 tys. mniej dzieci. Spróbujcie sobie wyobrazić, że w Polsce zniknęło stutysięczne miasto. Nie ma go. Naturalna odnawialność społeczeństwa wynosi 2,1, czyli dwoje dzieci na rodzinę. W Polsce współczynnik dzietności wynosi obecnie 1,2. Siła hedonistycznego życia jest tak mocna, że nawet państwowe subwencje na dziecko nie przekonują. I to nie tylko w Polsce. Są na świecie kraje, gdzie rządy wspierają rodziny naprawdę dużymi środkami, aby te miały dzieci. Niewiele to pomaga. Logika hedonizmu jest prosta. Ludzie robią rachunek: co mi da dziecko, a co stracę przez dziecko – mówił ks. Pawlina.
Teolog zauważył, że dziś nawet młodzi wychowani w „dobrych rodzinach” nie chcą naśladować swoich rodziców, „Bo rodzina wymaga poświęcenia. A oni mówią wprost – ja nie chcę takiego życia, nie będę się tak poświęcać jak moja mama”.
Przywołując soborowe nauczanie o małżeństwie z konstytucji „Gaudium et Spes” podkreślił: „Sam bowiem Bóg jest twórcą małżeństwa. Jeśli więc coś chcemy naprawić, budować – to warto pamiętać o fundamentach”.
Kolejną „gałązką” przejętą przez sekularyzację jest kultura. Przypominając rolę sztuki w minionych wiekach wskazał, jak po Rewolucji Francuskiej próbowano budować model kultury bez chrześcijaństwa, a nawet skierowany przeciw niemu. „Nurt sztuki religijnej jednak nadal się był obecny, choć miał charakter bardziej prywatny, subiektywny. Począwszy od impresjonizmu tworzy się w sztuce awangarda – styl świadomie zrywający z tradycją. Jeśli eksponuje się religię, to w celu jej zakwestionowania i ośmieszenia. W Kościele zostaje sztuka retrospektywna. Jedyne co możemy robić, to powtarzać to, co było” – mówił ks. Pawlina.
Wskazał także na inny powód zepchnięcia na margines teologii i Kościoła: „Pod koniec XIX wieku Zygmunt Freud spopularyzował pogląd, że nieświadomy umysł potrafi wyrażać ukryte prawdy i pragnienia. Pisał, że umysł przypomina górę lodową, a świadomość to niepozorny jej czubek. Kolejnym poziomem jest podświadomość, czyli coś co znajduje się tuż pod powierzchnią wody i gromadzi nasze wspomnienia oraz wiedzę. I wreszcie nieświadomość – ów najniższy poziom i zarazem największa część tej lodowej góry, znajdująca się głęboko pod wodą. To ona mieści procesy myślowe niedostępne dla świadomości. Freud uważał, że ten nieświadomy umysł składający się z instynktów i lęków jest podstawowym źródłem naszych reakcji i zachowań. Wcześniej sądzono, że artyści kierowali się 'boską inspiracją’. Po tym, jak Freud stwierdził, że marzenia senne są wiarygodnymi manifestacjami naszych nieświadomych pragnień, artyści zaczęli tworzyć sztukę posługującą się analizą marzeń sennych. Trudno jest teologii eksplorować psychiczne stany człowieka i czynić z niego przedmiot rozważań. Więc rozdźwięk między sztuką a Kościołem się powiększał. Współczesna sztuka zrezygnowała z odniesień do transcendencji, tworzenia sztuki sakralnej. Porzucenie w sztuce tego, co nas przekracza, doprowadza do zanikania umiejętności wyrażania tych treści w ogóle. Sztuka bez odniesień do transcendencji staje się po prostu błaha, prywatna, nieistotna”.
– Teologia, którą uprawiamy, jest w większości teologią odtwórczą. Powtarzamy dawne treści i publikujemy artykuły dla otrzymania punktów wymaganych w ewaluacji. Mało jest teologii, która staje wobec nowej rzeczywistości, wobec nowych problemów i się z nimi konfrontuje. Krótko mówiąc, nie jesteśmy inspiratorami dla kultury. Takie kołysanie słów pewnych, poprawnych teologicznie, nie przeniknie do świata, który coraz bardziej pozbywa się Boga. Teologia nie jest inspirująca. Może ma rację ks. Michał Heller, mówiąc, że „ignorancja artystów w sprawach teologicznych jest porównywalna do ignorancji teologów w sprawach artystycznych.” Te dwa światy stają się sobie obce. Z takim stanem rzeczy pogodzić się nie można – mówił rektor AKW.
Za kolejną „gałązkę” teolog uważa „system doktrynalny bez przylgnięcia do Miłości Odwiecznej”. Wskazał za Benedyktem XVI na współczesne wyzwania ewangelizacji. – Zaryzykować można tezę, że zmiana samej tylko formy ewangelizacji może być niebezpieczna. Dlaczego? Widzimy, że z wiarą w Europie jest źle. Ludzie są nawet szczęśliwi, opuszczając Kościół. W Europie rodzi się nowy ruch wyzwalający od Kościoła. Co się więc stało? Wydaje się, że nastąpiła ideologizacja naszej wiary. Z wiary uczyniliśmy system doktrynalny, pewną filozofię, którą chcieliśmy narzucić. Na płaszczyźnie wiary nie nastąpiło zatem przylgnięcie do Boga. Zarządzaliśmy wiarą, ale bez przylgnięcia do Miłości Odwiecznej. Głoszonym ideom nie towarzyszył przykład życia. Poza tym przestaliśmy mówić językiem religijnym, przekaz sprowadzając do problemów psychologicznych i socjologicznych – mówił ks. Pawlina.
– Umieć wypowiedzieć swoją wiarę, która jest moim życiem, to dziś sprawa podstawowa w ewangelizacji. Gdy Chrystus przychodzi z wnętrza egzystencji, wówczas możliwy jest On do przetłumaczenia w taki sposób, aby mógł być obecny w przestrzeni zsekularyzowanego świata. Często żyjemy albo przeszłością, albo przyszłością, a życie dzieje się teraz. Uchwycić moment, w którym żyjemy, który się właśnie dzieje – powiedział prelegent.
Co sprawia, że pozwalamy sekularyzacji wykradać palące gałęzie? – pytał ks. Pawlina. – Czy nie patrzymy, kiwamy głowami, narzekamy, rozkładamy ręce, mówiąc – cóż począć?! Bezradność duchowa, paraliż woli produkują słowa, które nic nie znaczą wobec zalewającej fali brutalnie powalającej ściany gmachu, jakim jest rodzina. Widzimy nadchodzące niebezpieczeństwo, analizujemy socjologicznie, omawiamy na konferencjach, opisujemy w publikacjach, a tymczasem żywioł nieubłaganie zabiera coraz większe obszary. Kościół w niebezpieczeństwie bezradnych ludzi – wskazał.
Ks. Pawlina podkreślił: „Ecclesia jest naszą matką. Nie można jej pozostawić samej”. – Albrecht Dürer wśród wielu wspaniałych obrazów namalował portret matki. Jest to najpiękniejszy obraz w jego twórczości malarskiej. Zanim przystąpił do jego malowania, poprosił mamę, aby mu pozowała. Lecz ona nie chciała się zgodzić. Mówiła: jestem starą kobietą, mam twarz pociętą zmarszczkami. Źle wyglądam. Nie nadaję się do pozowania. „Dla tego, kto cię kocha, pozostajesz najpiękniejszą” – odpowiedział Albrecht Dürer mamie. „Pozwól się więc namalować. Będę cię malował sercem.” I tak powstał obraz pięknej kobiety. Portret malowany sercem. Nasza Matka, Kościół, też jest podmęczona. Może nawet pomarszczona. Ale można z niej uczynić „piękną Panią i Matkę” – tylko trzeba malować ją sercem. Matka-Kościół, potrzebuje, aby ją kochać. Bo tylko w klimacie miłości możne nam wypięknieć – zakończył.
Źródło: https://www.ekai.pl/ks-prof-pawlina-teologia-przestala-byc-inspirujaca-dla-kultury/
Fot. Akademia Katolicka w Warszawie