Sylwetki polskich księży sybiraków

85 lat temu, 17 września 1939 r., Armia Czerwona złamała polsko-sowiecki pakt o nieagresji i wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej. W rocznicę tę obchodzony jest Światowy Dzień Sybiraka, który przypomina o tragicznych losach Polaków zesłanych na Syberię. Wśród nich znalazło się polskie duchowieństwo. Wielu kapłanów poniosło tam śmierć męczeńską. Ci, co ocaleli, podtrzymywali wiarę wśród deportowanych, a część – pozostała tam dobrowolnie, aby trwać przy zesłańcach. – To bohaterowie, którzy nie tylko ratowali dusze, ale jakże często życie – podkreśla Krajowy Duszpasterz Sybiraków, ks. Zdzisław Banaś.

REKLAMA

Pojęciem sybiraków określa się osoby zesłane na Syberię zarówno w czasach carskiej Rosji, jak i ZSRR. – Związek kapłanów z Syberią jest dłuższy niż 123 lata niewoli, ponieważ tym pierwszym w pamięci pozostaje bp Kajetan Sołtyk, konfederat barski, wywieziony przez Rosjan na Kaługę. To on rozpoczyna tę ścieżkę represyjną, związaną z polskimi marzeniami o niepodległości państwa polskiego – zauważa historyk, prof. Jan Żaryn. Potem masowa wywózka księży kontynuowana była za czasów Katarzyny II.

– Duchowni byli patriotami, a Kościół katolicki był zespolony z dziejami narodu, dlatego nienawiść kierowano przede wszystkim wobec księży – podkreśla Krajowy Duszpasterz Sybiraków, ks. Zdzisław Banaś. – Przedstawiciele kościoła byli z narodem – przypomina KAI historyk, prof. Jan Żaryn.

Księża na zesłaniu prowadzili życie duszpasterskie, pomimo że byli więźniami. Wspierali osoby, dotknięte katorgami i prześladowaniem. – Jeszcze w 1881 r. na Syberii, bądź w innych częściach Rosji przebywało 270 skazanych księży. To pokazuje skale represji wobec duchowieństwa – podkreśla.

Zasadnicza fala represji, po Akcji Polskiej z drugiej polowy lat trzydziestych XX wieku, która uderzyła w polski katolicyzm to czerwiec 1941 r. – To fala mordów i prześladowań księży – zauważa historyk. – Nie wiem, czy byli oni mordowani za to, że byli Polakami, czy byli uznawani za „przestępców politycznych”, czy za to, że byli księżmi, ale najprawdopodobniej byli mordowani z każdego z tych powodów – podkreśla dr Łysakowski.

Kapłani nie wyobrażali sobie pozostawienia wiernych samych sobie, dlatego wielu z nich dobrowolnie poddawało się zesłaniu. Udzielali sakramentów, ostatniego namaszczenia, czy pochówku. – Łagrowy drewniany dom „księżówka”, w którym żyli księża w jednej z miejscowości przysiółków syberyjskich to żywe świadectwo, które można traktować jako relikwie męczeństwa kapłanów, którzy w tych warunkach wytrwali przez wiele lat – mówi prof. Jan Żaryn.

Zesłaniec – święty arcybiskup

Metropolita warszawski okresu powstania styczniowego, św. abp Zygmunt Szczęsny Feliński na wygnaniu w Rosji w Jarosławiu nad Wołgą spędził 20 lat. Już, gdy miał 16 lat jego matka została zesłana na Syberię. Przyczyną jej deportacji było włączenie się w działalność konspiracyjną. Doświadczył sieroctwa. Gdy Zygmunt Feliński został arcybiskupem, starał się łagodzić nastroje rewolucyjne. Krwawe represje po powstania styczniowym wywołały jego sprzeciw, przez co został zesłany w głąb Rosji, gdzie uważano go za świętego. Arcybiskup uwolniony został dopiero w 1883 r., jednak nie mógł powrócić na teren Archidiecezji Warszawskiej. 11 października 2009 r. Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił go świętym.

Powstaniec listopadowy

Wśród zesłańców syberyjskich znajdował się również powstaniec listopadowy, ks. Jan Henryk Sierociński. W marcu 1837 r. kapłan został przytwierdzony do sań, wieziony i okładany nahajkami. – Zamieniono mu karę śmierci na 6 tysięcy batów. 400 wytrzymał, ale dołożyli mu kolejne, bo taki był rozkaz. Bezmyślność oprawców doprowadziła do śmierci tysięcy ludzi – mówi Krajowy Duszpasterz Sybiraków, ks. Zdzisław Banaś. Ks. Sierociński został bestialsko zamordowany.

– Ale także inni. Młodziutki ksiądz, który chciał odprawić jedną Mszę Świętą, został okrutnie zamęczony i wepchnięty do szamba. To są rzeczy porażające – mówi ks. Banaś.

Pasterz Syberii

Księdzem, zesłanym na Syberię, który nie opuścił wiernych, lecz dobrowolnie tam pozostał, był m.in. marianin o. Krzysztof Szwermicki. Przez 40 lat pełnił tam posługę duszpasterską. O. Szwermicki przed zsyłką doświadczył brutalnego śledztwa w Cytadeli Warszawskiej. Podnosił na duchu zesłańców, błogosławił przed śmiercią. Był wieloletnim proboszczem w Irkucku, gdzie zmarł 31 października 1894 r. Nie wiadomo, gdzie znajdują się jego szczątki. Cmentarz, na którym został pochowany, już nie istnieje. Sowieci na tym miejscu utworzyli park.

Kapelan Sybiraków

Wśród deportowanych kapłanów był także kapucyn, o. Albin Franciszek Janocha, który w swoich wspomnieniach, pisał:

„Stało się to, w co nie wierzyłem. Było to nocą 20 czerwca 1940 r. Około godziny drugiej nad ranem pokazało się trzech żołnierzy NKWD i kazało się ubierać. Gdy wyszedłem z celi, okazało się, że nie tylko ja jestem aresztowany, ale oprócz mnie — br. Łukasz Szypuła i br. Fabian Reguła. Na komisariat szliśmy pieszo, gdy już było jasno, powieźli nas na ciężarówce do więzienia. W celi było zamkniętych ok. 80 osób. Każdy z nas był zarejestrowany w NKWD w biurze przy ul. Zielonej. Były liczne przesłuchiwania. Uznano mnie za osobnika społecznie niebezpiecznego”.

Dalej opisywał drogę na Wschód: „Pracowaliśmy ciężko przy wyrębie lasu. Spaliśmy na gołych deskach. Byliśmy niewyspani i głodni. Jedzenie dawano dwa razy dziennie. W święta Bożego Narodzenia było nam bardzo smutno. W styczniu rozłączono nas z br. Łukaszem i br. Fabianem. Zaczął się szerzyć szkorbut, niektórym wypadały zęby, ciało pokrywało się wrzodami. Awitaminoza nie ominęła i mnie. Już w styczniu zaczęły mi puchnąć dłonie i nogi, później na plecach pojawiły się wrzody”.

W sierpniu 1941 r. zaczęto zwalniać z obozów Polaków. Wiosną 1942 r. o. Albin Janocha otrzymał tytuł kapelana. Gdy miał wyjechać, dowiedział się, że Polacy osiedleni w Turkiestanie potrzebują kapłana. „Polacy potrzebują księdza, proszą mnie, bym do nich przyjechał. Wycofałem swoje nazwisko z listy ewakuacyjnej i zacząłem się przygotowywać do wyjazdu do Turkiestanu” – pisał.

25 kwietnia 1943 r. ZSRR zerwał stosunki dyplomatyczne z Polskim Rządem w Londynie, a 20 marca o. Janocha został aresztowany. W swoich wspomnieniach zapisał: „Pod eskortą dwóch uzbrojonych żołdaków przyjechaliśmy do Moskwy 1 kwietnia 1943 r. Byłem więc na Łubiance”. Do Kraju powrócił w grudniu 1955 r., po niemal szesnastu latach.

Apostoł Wschodu

Bł. Władysław Bukowiński nazywany jest „apostołem Kazachstanu”. W 1940 r. został uwięziony przez NKWD. Służył pomocą uciekinierom i jeńcom podczas okupacji. Od 1945 r. przebywał w radzieckich więzieniach i obozach pracy w Kijowie, Czelabińsku i Dżezkazganie. W 1954 r. został zesłany do Kazachstanu, gdzie prowadził tajną pracę duszpasterską wśród zesłańców. Udzielał Chrztów, spowiadał, błogosławił małżeństwa.

– Najwięcej kapłanów na Syberii zostawało po powstaniu styczniowym. Los polskich kapłanów nie kończy się jednak na XIX w. Mamy dziś symbol bł. Władysława Bukowińskiego, który był kilkukrotnie aresztowany. – mówi prof. Żaryn. Historyk zauważa, że bł. Bukowiński nie zostawił ludzi, znajdujących się na Syberii. – To jego duszpasterzowanie promieniowało na wszystkich ludzi, niezależnie od pochodzenia etnicznego – zauważa.

Posługi duszpasterskiej udzielał nie tylko Polakom, ale także Niemcom, Rosjanom, Ukraińcom i przedstawicielom innych narodowości.

W 1958 r. został ponownie uwięziony i zesłany do łagrów na Syberii. W sumie spędził w łagrach i więzieniach 13 lat, 5 miesięcy i 10 dni.

Kapelan rodzin katyńskich

Kolejną ważną postacią jest ks. Zdzisław Peszkowski, który alczył podczas kampanii wrześniowej 1939 r., jednak po agresji sowieckiej na Polskę dostał się do niewoli i ostatecznie trafił do obozu NKWD w Kozielsku. Udało mu się uniknąć śmierci w Katyniu. Znajdował się bowiem w ostatnim transporcie, który nie został skierowany do Katynia, tylko do obozu w Pawliszczew Borze, a następnie Griazowca. Wspominał, że prawdopodobnie dzięki pomocy, przebywającego wówczas w Moskwie artysty-malarza Vlastimila Hofmana, nie podzielił losu ponad 20 tysięcy zamordowanych.

Stygmatyczka

Nie tylko księża trafiali na zesłanie. Wśród polskiego duchowieństwa były także siostry zakonne, m.in. s. Wanda Boniszewska ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów. – Dzięki sile wiary w Boga potrafili dostosować się do tych nieludzkich warunków i nieść pomoc współwięźniom. Takim symbolem jest właśnie ta zakonnica, która jako stygmatyczka potraktowana została przez bolszewików jak królik doświadczalny, a jednocześnie miała siłę nawracania funkcjonariuszy NKWD – mówi prof. Żaryn. Zakonnica została fałszywie oskarżona i skazana na 10 lat łagrów na Uralu. Przeszłą wielogodzinne przesłuchania przez Sowietów, dzięki jej postawie nawrócili się jej oprawcy. Cierpienie, jakiego doświadczała, ofiarowywała w intencji duchowieństwa, spodziewając się, że będzie ono poddane prześladowaniom. 9 listopada 2020 roku rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny.

Liczby

– Mamy do czynienia z kolejną odsłoną dramatu w stosunkach polsko-rosyjskich, czy polsko-sowieckich, w której ofiarami są Polacy. Do tej pory tak naprawdę nie wiemy ilu księży znalazło się w obszarze oddziaływania reżimu sowieckiego. Wiemy, że ilu kapłanów stracono rozładowując obozy w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, że część kapłanów została wywieziona wraz z deportowanymi ludźmi. Tak naprawdę nie wiemy, ilu. Próbowałem znaleźć liczbę polskich parafii, które funkcjonują na dalekim wschodzie Federacji Rosyjskiej, liczbę kapłanów, którzy się tam znajdują i liczbę kapłanów, którzy znaleźli się na terenie związku sowieckiego po wrześniu 1939 r. Nigdzie nie ma precyzyjnych informacji na ten temat – zauważa historyk, dr Piotr Łysakowski.

Pierwsza masowa deportacja Polaków na Sybir rozpoczęła się 10 lutego 1940 roku. Przeprowadzona została przez NKWD. W jej wyniku w głąb Związku Sowieckiego wywieziono ok. 140 tys. obywateli polskich. Nie wszyscy przeżyli wywózkę. Tysiące osób nie wróciło do Polski. Druga deportacja rozpoczęła się 13 kwietnia 1940 roku. Wywieziono wówczas ok. 61 tys. ludzi, głównie urzędników państwowych, policjantów, nauczycieli, działaczy politycznych i przedstawicieli ziemiaństwa. Trzecia wywózka nastąpiła 29 czerwca 1940 r., objęła uciekinierów spod okupacji niemieckiej, wśród których dwie trzecie stanowili Żydzi. Wywieziono ok. 80 tys. osób. Czwarta deportacja – wymierzona w rodziny i osoby związane z deportowanymi – zaczęła się 20 czerwca 1941 roku – w przeddzień wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Wywiezionych mogło być od 31 do 52 tys.

Szacuje się, że wyniku czterech wielkich deportacji minimum 330 tys. Polaków zostało wywiezionych w głąb Związku Sowieckiego, jednak te liczby są większe. Nie wiadomo także, ilu rodakom udało się powrócić do kraju.

– Wybudujmy pomnik nieznanemu księdzu zamordowanemu na Wschodzie – apeluje historyk, dr Piotr Łysakowski.

Według emigracyjnych historyków na Sybir wywieziono blisko 2 mln Polaków, a wśród nich setki księży. Krajowy Duszpasterz Sybiraków podkreśla, że wielu mogło wrócić, ale zostało z tymi ludźmi, aby trwać przy nich do końca, „to bohaterowie, którzy nie tylko ratowali dusze, ale jakże często życie”.

Źródło: https://www.ekai.pl/sylwetki-polskich-ksiezy-sybirakow/
Fot. Wikipedia [W. Bukowiński po aresztowaniu przez NKWD 1940]

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *