Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Najpierw streszczenie Jana Pawła II w języku polskim, a następnie cała katecheza z tłumaczeniem na język polski.
111. Miłość „potężna jak śmierć”: ku przekroczeniu granic „mowy ciała”
1 Także i dziś zajmiemy się analizą Pieśni nad pieśniami, ażeby lepiej zrozumieć pojęcie znaku sakramentalnego małżeństwa.
Prawdy miłości głoszonej przez Pieśń nad pieśniami nie sposób oddzielić od „mowy ciała”. Prawda miłości sprawia, że „mowa ciała” jest odczytywana w prawdzie. Jest to także prawda narastającej przez miłość bliskości oblubieńców; bliskość zaś oznacza również wprowadzenie w tajemnicę osoby, co jednak nie oznacza pogwałcenia tej tajemnicy (por. Pnp 1,13-14.16).
Prawda narastającej przez miłość bliskości oblubieńców rozwija się w podmiotowym wymiarze „serca”, uczucia i odczucia. Jest to zarazem w tym wymiarze odkrywanie daru drugiego człowieka w sobie — poniekąd „kosztowanie” go w sobie (por. Pnp 2,3-6). Poprzez ów krąg bliskości oblubieniec wszedł pełniej w doświadczenie owego daru, jaki od strony kobiecego „ja” łączy się z oblubieńczym wyrazem i znaczeniem ciała. Słowa mężczyzny (por. Pnp 7,1-8) nie zawierają w sobie tylko poetyckiego opisu umiłowanej, piękna jej kobiecości, na którym zatrzymują się zmysły — słowa te mówią o darze i obdarowaniu. Oblubienica wie, że ku niej „zwraca się jego pożądanie”. Wychodzi na jego spotkanie z gotowością oddania siebie. Miłość, która ich łączy, jest natury duchowej i zmysłowej zarazem. Na gruncie takiej miłości dokonuje się również odczytywanie w prawdzie oblubieńczego sensu ciała, skoro mężczyzna i kobieta mają wspólnie ustanowić ów znak wzajemnego obdarowania się sobą, który wyciska pieczęć na całym ich życiu.
2 W Pieśni nad pieśniami „mowa ciała” włączona jest w szczególny proces wzajemnego dążenia ku sobie osób: oblubieńca i oblubienicy, który to proces przenika całą Pieśń. Wyraża się on w częstych refrenach, które mówią o pełnym tęsknoty szukaniu się i odnajdywaniu wzajemnym oblubieńców (por. Pnp 2,7; 5,2). Przynosi im to radość i odpoczynek w sobie, a zarazem jak gdyby nakazuje znowu szukać — i dalej szukać. Odnosi się wrażenie, iż docierając do siebie, przeżywając swoją bliskość, równocześnie wciąż jeszcze ku czemuś dążą — ulegają wezwaniu czegoś, co przerasta zawartość chwili, co zdaje się też przekraczać granice erosa odczytywane słowami wzajemnej „mowy ciała” (por. Pnp 1,7-8; 2,17).
Szukanie — dążenie — ma swój wymiar wewnętrzny: nawet we śnie „serce czuwa”. Zrodzone z miłości na gruncie „mowy ciała” męskie dążenie jest szukaniem integralnego piękna, szukaniem czystości wolnej od wszelkiej skazy — jest szukaniem doskonałości, w której zamyka się jak gdyby synteza piękna człowieczego, piękna duszy i ciała.
W Pieśni nad pieśniami ludzki eros odsłania oblicze miłości wciąż szukającej i wciąż jakby nie zaspokojonej. Poprzez strofy poematu idzie echo tego niepokoju:
„Otworzyłam ukochanemu memu,
lecz ukochany mój już odszedł i znikł;
życie mię odeszło, iż się oddalił.
Szukałam go, lecz nie znalazłam,
wołałam go, lecz mi nie odpowiedział. […]
Zaklinam was, córki jerozolimskie:
jeśli umiłowanego mego znajdziecie,
cóż mu oznajmicie?
Że chora jestem z miłości” (Pnp 5,6.8).
3 Tak więc strofy Pieśni nad pieśniami ujawniają erosa jako tę postać ludzkiej miłości, w której uruchomione zostają energie pożądania, a w nich zakorzenia się poczucie — czyli podmiotowa pewność — wzajemnej przynależności. Równocześnie jednak wiele strof naszego poematu każe nam zastanowić się nad tym, skąd bierze się owo szukanie i niepokój towarzyszący poczuciu wzajemnej przynależności. Czy niepokój ten leży również w naturze erosa? Jeśli tak — to wskazywałby on zarazem na potrzebę przerastania samego siebie. Prawda miłości wyraża się w poczuciu wzajemnej przynależności, która jest owocem obustronnego dążenia i szukania — i równocześnie prawda ta wyraża się w potrzebie dążenia i szukania, jaka rodzi się z przeżycia wzajemnej przynależności.
W takiej wewnętrznej potrzebie, w takiej dynamice miłości, odsłania się pośrednio jakby niemożność przywłaszczenia i posiadania osoby przez osobę. Jest ona kimś, kto przerasta te wszystkie skale przywłaszczenia i ogarnięcia, posiadania i zaspokojenia, jakie wyłaniają się z samej „mowy ciała”. Jeżeli „mowę” tę oblubieniec i oblubienica odczytują w pełnej prawdzie osoby i miłości, wówczas coraz głębiej się przekonują, że granicą ich przynależności jest ów wzajemny dar, w którym miłość objawia się „tak potężna jak śmierć” — czyli sięga niejako do ostatecznych granic „mowy ciała”, by również i te granice sobą przekraczać. Wewnętrzną prawdą miłości, prawdą wzajemnego daru, oblubieniec i oblubienica są niejako stale wzywani, ażeby poprzez różne środki wyrazu wzajemnej przynależności — a nawet poniekąd od nich odchodząc — docierali do tego, co stanowi samą ukrytą istotę obdarowania osoby osobą.
4 Stąpając po ścieżkach słów, wydeptywanych strofami Pieśni nad pieśniami, zdajemy się więc przybliżać do tego wymiaru, w którym eros szuka dopełnienia inną jeszcze prawdą miłości. Kiedyś — w świetle Chrystusowej męki i zmartwychwstania — prawdę tę wypowie Paweł z Tarsu słowami 1 Listu do Koryntian: „Miłość cierpliwa jest — łaskawa jest — miłość nie zazdrości — nie szuka poklasku — nie unosi się pychą — nie dopuszcza się bezwstydu — nie szuka swego — nie unosi się gniewem — nie pamięta złego — nie cieszy się z niesprawiedliwości — lecz współweseli się z prawdą — wszystko znosi — wszystkiemu wierzy — we wszystkim pokłada nadzieję — wszystko przetrzyma — miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13,4-8).
Czy prawda o miłości wypowiedziana strofami Pieśni nad pieśniami, potwierdza się w świetle tych Pawłowych słów? I tak np. czytamy w Pieśni o miłości, której „zazdrość jest nieprzejednana jak Szeol” (Pnp 8,6) — a w liście Pawłowym czytamy, że „miłość nie zazdrości”. W jakim stosunku pozostają do siebie jedne i drugie słowa o miłości? W jakim stosunku pozostaje „miłość, która jest potężna jak śmierć” wedle słów Pieśni nad pieśniami, do miłości, „która nigdy nie ustaje” wedle słów Pawłowego listu? Nie mnożymy tych pytań, nie rozbudowujemy porównawczej analizy. Zdaje się jednak, że miłość otwiera się tutaj przed nami jakby w dwóch perspektywach: jakby to, w czym ludzki eros zamyka swój własny horyzont, otwierało się poprzez słowa Pawłowe w innym jeszcze horyzoncie miłości. Przemawia ona innym językiem, wyłania się jakby z innego wymiaru osoby i do innej wzywa i zaprasza komunii osób. Miłości tej nadano imię „agape”, agape zaś doprowadza do spełnienia erosa, oczyszczając go.
W ten sposób zakończyliśmy te krótkie rozważania nad Pieśnią nad pieśniami, których celem było pogłębienie problematyki „mowy ciała”. Dla tych rozważań Pieśń nad pieśniami posiada zupełnie szczególne znaczenie.
(6.6.1984)