Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Na czas stanu wojennego Papież zaniechał streszczeń w języku polskim. Słowo do Polaków w całości poświęcał sprawom w Polsce. Zamieszczamy więc wyłącznie integralną katechezę z tłumaczeniem na język polski.
77. Wyjątkowość bezżenności dla królestwa niebieskiego
1 Ze wzrokiem utkwionym w Chrystusa Odkupiciela kontynuujemy nasze rozważania o bezżenności „dla królestwa niebieskiego”, wedle słów Chrystusa zapisanych w ewangelii Mateusza (Mt 19,10-12).
Głosząc bezżenność „dla królestwa niebieskiego”, Chrystus akceptuje w całej pełni to, co od początku jest dziełem i ustanowieniem Stwórcy. Jeśli owa bezżenność ma w konsekwencji ukazać, że człowiek w swojej najgłębszej konstytucji jest nie tylko „dwoisty”, ale także i (w tej dwoistości) „samotny” wobec Boga i z Bogiem, to jednakże to, co w wezwaniu do bezżenności dla królestwa niebieskiego jest wezwaniem do samotności dla Boga, respektuje równocześnie i „dwoistość człowieczeństwa” (czyli jego męskość i kobiecość), i także wymiar komunijny bytowania właściwy dla osoby. Ten, kto zgodnie ze słowami Chrystusa właściwie „pojmuje” owo wezwanie do bezżenności dla królestwa, idzie ku niej poprzez integralną prawdę swojego człowieczeństwa, nie gubiąc po drodze żadnego z istotnych elementów powołania osoby stworzonej „na obraz i podobieństwo Boże”. Jest to ważne dla samej idei — czy raczej dla ideału — owej bezżenności, czyli dla tej obiektywnej treści, która jako radykalna nowość pojawia się w nauczaniu Chrystusa. Jest równie ważne dla realizacji tego ideału, czyli dla pełnego autentyzmu motywacji konkretnego rozstrzygnięcia, jakiego dokonuje człowiek, który decyduje się żyć w bezżenności dla królestwa Bożego (który „skazuje się” na taką bezżenność).
2 Z kontekstu ewangelii Mateusza (Mt 19,10-12) wynika dość wyraźnie, że nie chodzi tutaj ani o pomniejszanie małżeństwa na rzecz takiej bezżenności, ani nawet o przesłonięcie jednej wartości przez drugą — chodzi natomiast o w pełni świadome wyjście z tego, co w człowieku z woli samego Stwórcy przemawia za małżeństwem, ku bezżeństwu, które odsłania się przed konkretnym człowiekiem, mężczyzną lub kobietą, jako wezwanie i dar o szczególnej wymowie i szczególnym znaczeniu „dla królestwa niebieskiego”. Słowa Chrystusa (Mt 19,11-12) wychodzą od całego realizmu sytuacji człowieka — i z takim samym realizmem prowadzą go ku powołaniu, w którym w sposób nowy, pozostając z natury „dwoistym” (to znaczy jako mężczyzna skierowany ku kobiecie, jako kobieta ku mężczyźnie), może on w tej samotności, która nie przestaje być osobowym wymiarem „dwoistości” każdego, odszukać nowy i nawet pełniejszy jeszcze kształt intersubiektywnej komunii z drugim. O tym kierunku wezwania wyraźnie mówi zwrot: „dla królestwa niebieskiego”; realizacja bowiem tego królestwa musi leżeć na linii autentycznego rozwoju obrazu i podobieństwa do Boga w jego znaczeniu trynitarnym, czyli właśnie „komunijnym”. Człowiek, wybierając bezżenność dla królestwa niebieskiego, czyni to ze świadomością, że w ten sposób może „inaczej” niż w małżeństwie, a poniekąd nawet „bardziej” niż w małżeństwie, urzeczywistnić siebie, stając się „bezinteresownym darem dla drugich”.
3 Poprzez słowa zapisane w Mt 19,11-12, Chrystus wystarczająco daje poznać, że owo wyjście ku bezżenności dla królestwa niebieskiego jest połączone z dobrowolnym wyrzeczeniem się małżeństwa, czyli tego stanu, w którym mężczyzna i kobieta (wedle znaczenia, jakie Stwórca nadał ich jedności „na początku”) stają się wzajemnym darem dla siebie przez samą swoją męskość i kobiecość w zjednoczeniu cielesnym. Bezżenność oznacza świadome i dobrowolne wyrzeczenie się takiego zjednoczenia i wszystkiego, co z tym się łączy w szerokim wymiarze życia i współżycia ludzi. Człowiek, który rezygnuje z małżeństwa, rezygnuje przez to samo z rodzicielstwa jako podstawy wspólnoty rodzinnej, jaką tworzą rodzice i dzieci. Słowa Chrystusa, do których się odwołujemy, wskazują niewątpliwie na ten cały zakres wyrzeczenia, choć szczegółowo o tym nie mówią. Sposób zaś, w jaki słowa te zostały wypowiedziane, pozwala się domyślać, iż Chrystus rozumie wagę tego wydarzenia — i to nie tylko ze względu na panujące wśród ówczesnego społeczeństwa izraelskiego poglądy na ten temat. Chrystus rozumie wagę tego wyrzeczenia ze względu na dobro, jakie małżeństwo i rodzina stanowią same w sobie z ustanowienia Boga. Daje przeto poznać samym sposobem wypowiedzenia odnośnych słów, iż owo wyjście z kręgu tego dobra, do jakiego On sam wzywa „dla królestwa niebieskiego”, łączy się z pewną ofiarą z samego siebie. Staje się ono także początkiem dalszych wyrzeczeń i dobrowolnych ofiar z samego siebie, które są nieodzowne, jeśli pierwszy i podstawowy wybór ma być konsekwentny w wymiarze całego życia ziemskiego — a tylko dzięki takiej konsekwencji wybór ów jest wewnętrznie sensowny i niesprzeczny.
4 W ten sposób uwydatnia się w wezwaniu do bezżenności — tak, jak ono zostało przez Chrystusa wypowiedziane: zwięźle, a zarazem niesłychanie precyzyjnie — ów profil i zarazem dynamizm tajemnicy odkupienia, jak to już wcześniej stwierdziliśmy. Jest to ten sam profil, w którym Jezus wypowiedział w Kazaniu na Górze słowa o konieczności czuwania nad pożądliwością ciała, nad pożądaniem, które rozpoczyna się od „patrzenia”, i staje się już wówczas „cudzołożeniem w sercu”. Za słowami z Mt 19,11-12 i z Mt 5,27-28 stoi ta sama antropologia i ten sam etos. W zaproszeniu do dobrowolnej bezżenności dla królestwa niebieskiego perspektywy tego etosu zostają rozszerzone: na horyzoncie słów z Kazania na Górze znajduje się antropologia człowieka „historycznego”; na horyzoncie słów o dobrowolnej bezżenności — zasadniczo ta sama antropologia, prześwietlona jednakże perspektywą „królestwa niebieskiego”, czyli zarazem przyszłą antropologią zmartwychwstania. Jednakże na drogach tej dobrowolnej bezżenności w życiu doczesnym antropologia zmartwychwstania nie zastępuje antropologii człowieka „historycznego”. To właśnie ten człowiek, w każdym wypadku ten „historyczny” człowiek, w którym trwa równocześnie dziedzictwo trojakiej pożądliwości, dziedzictwo grzechu, a zarazem dziedzictwo odkupienia, podejmuje decyzję bezżenności „dla królestwa niebieskiego” — a urzeczywistniać ją musi, poddając grzeszność swego człowieczeństwa siłom płynącym z tajemnicy odkupienia ciała. Musi to czynić tak samo, jak każdy inny człowiek, który nie podejmuje takiej decyzji, człowiek, którego drogą pozostaje małżeństwo — tylko rodzaj odpowiedzialności za wybrane dobro jest inny, tak jak inny jest rodzaj samego dobra, które człowiek wybrał.
5 Czy Chrystus akcentuje w swej wypowiedzi wyższość bezżenności dla królestwa niebieskiego nad małżeństwem? Na pewno mówi, że jest to powołanie „wyjątkowe”, nie „zwyczajne”. Mówi też, iż jest ono dla królestwa niebieskiego szczególnie ważne i szczególnie potrzebne. Jeśli w tym znaczeniu rozumieć „wyższość” nad małżeństwem — to musimy przyjąć, że Chrystus na nią pośrednio wskazuje. Jednakże wprost tego nie wyraża. Dopiero Paweł powie o tych, którzy wybierają małżeństwo, że „dobrze” czynią, o gotowych zaś żyć w dobrowolnym bezżeństwie powie, że „lepiej czynią” (por. 1 Kor 7,38).
6 I takie jest też stanowisko całej tradycji, zarówno doktrynalnej, jak i pastoralnej. Owa „wyższość” bezżenności w stosunku do małżeństwa nie oznacza nigdy w autentycznej tradycji Kościoła jakiegoś upośledzenia małżeństwa czy pomniejszenia jego istotnej wartości. Nie oznacza też żadną miarą jakiegoś pośredniego bodaj przejścia na pozycje manichejskie czy poparcia dla takich sposobów wartościowania lub działania, które mają swą podstawę w manichejskim rozumieniu ciała i płci, małżeństwa i rodzicielstwa. Ewangeliczna i autentycznie chrześcijańska wyższość dziewictwa, bezżenności, jest konsekwentnie podyktowana względem na królestwo niebieskie. Do uznania takiej tylko wyższości znajdujemy pełną podstawę w słowach Chrystusa z Mt 19,11-12, natomiast nie znajdujemy tam podstaw do jakiejkolwiek deprecjacji małżeństwa, która miałaby zawierać się w uznaniu tej wyższości.
Powrócimy do tej sprawy jeszcze w następnym rozważaniu.
(7.4.1982)