Matka Teresa w Polsce: „Kalkuta jest tutaj”

Gdy na początku lat 80. Matka Teresa przyjechała do Polski, kilka młodych dziewcząt było zainteresowanych wstąpieniem do Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości i wyjazdem do Indii. Matka Teresa powiedziała im: „Kalkuta jest tutaj”. Dziś, 5 września, przypada 25. rocznica śmierci św. Matki Teresy z Kalkuty.

REKLAMA

Była wielką osobowością naszych czasów, znaną i podziwianą nie tylko przez ludzi wierzących, laureatką wielu nagród m.in. Pokojowej Nagrody Nobla w 1979 r. „Nareszcie świat zrozumiał, że dzieła miłości mają wielki wkład na rzecz pokoju” – powiedziała po otrzymaniu nagrody.

Nie lubiła mówić o sobie. W jednej z nielicznych wypowiedzi na swój temat jasno określiła swoją tożsamość: „Z pochodzenia jestem Albanką, dziś mam obywatelstwo Indii. Jestem również katolicką zakonnicą. Jeżeli chodzi o moją pracę, należę do całego świata, ale moje serce należy do Chrystusa”. I wyjaśniała: „Jestem zwykłą zakonnicą, jakich wiele. Pan powierzył mi pewną misję, staram się ją realizować, jak tylko mogę najlepiej. Lecz to On dokonuje wszystkiego”.

Agnes Bojaxhiu

Agnes Bojaxhiu, bo tak się nazywała, przyszła na świat 26 sierpnia 1910 r. w Skopje, w dzisiejszej Macedonii, w rodzinie albańskiej. Ojciec zmarł, kiedy Agnes miała zaledwie 9 lat. Jej matka doświadczyła wtedy wielu problemów, by utrzymać rodzinę. W wieku 12 lat Agnes postanowiła poświęcić swoje życie Bogu i pojechać na misje. Mając 19 lat rozpoczęła postulat u sióstr loretanek w Indiach. Idąc za głosem Chrystusa, w wieku 38 lat opuściła macierzyste zgromadzenie i założyła Zgromadzenie Zakonne Sióstr Misjonarek Miłości. Oprócz trzech podstawowych ślubów zakonnych: ubóstwa, posłuszeństwa i czystości, siostry ślubują bezinteresowną służbę najbiedniejszym z biednych.  

Jej poświęcenie najuboższym podziwiał cały świat. Wielu starało się zrozumieć, skąd czerpała siłę i natchnienie do prowadzenia tak niezwykłego dzieła. Jej słowa traktowano jak złote myśli, które inspirowały duchowość nie tylko ludzi wierzących. Choć sama przeszła przez „ciemną noc” zwątpienia, dla wielu ludzi była światłem prowadzącym do odkrycia wiary i sensu życia.

Była też wielką obrończynią życia nienarodzonych. Mówiła: „Smutny jest fakt, że wiele dzieci nie ogląda świata z powodu jakiegoś widzimisię swoich rodziców”.

Zachęcała do aktywności: „Jestem świadoma, że jesteśmy maleńką kroplą w wielkim oceanie nędzy i cierpienia, ale jeżeli nie byłoby tej kropli, to ludzkie cierpienie i nędza byłyby jeszcze większe…” i dodawała: „Ja nie robię nic. To On wszystko robi. Jestem tylko narzędziem w Jego ręku. Tego jestem bardziej pewna niż własnego życia”.

Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Miłości na świecie i w Polsce

Obecnie ponad 5 tys. sióstr posługuje ubogim na całym świecie, otaczają opieką bezdomnych, prowadzą edukację dla dzieci ulicy, zajmują się trędowatymi, odwiedzają domy starców, szpitale i więzienia. Pełnią posługę miłosierdzia nawiedzając ubogich i potrzebujących w ich mieszkaniach. Na świecie misjonarki miłości prowadzą 762 domy w 130 krajach.

Gdy na początku lat 80. Matka Teresa przyjechała do Polski, kilka młodych dziewcząt było zainteresowanych wstąpieniem do zgromadzenia i wyjazdem do Indii. Matka Teresa powiedziała im: „Kalkuta jest tutaj”.

Obecnie w naszym kraju domy misjonarek miłości znajdują się w pięciu miastach: najwięcej sióstr mieszka w Warszawie – 12 sióstr, w Łodzi i Katowicach jest po 8 sióstr, w Szczecinie – 7 i w Zaborowie pod Warszawą – 4 siostry. W tym roku siostry przyjęły 5 aspirantek.

Warszawski ośrodek sióstr misjonarek miłości dysponuje 20 łóżkami dla bezdomnych mężczyzn, przez pięć dni w tygodniu wydawanych jest bezdomnym około 230 posiłków dziennie. Potrzebujący korzystają też z możliwości kąpieli, otrzymują odzież i lekarstwa.

Matka Teresa zmarła 5 września 1997 r. o godz. 21.30. Została beatyfikowana przez Jana Pawła II 19 października 2003 r. Papież Franciszek kanonizował ją 4 września 2016 r.

Źródło: https://www.ekai.pl/matka-teresa-w-polsce-kalkuta-jest-tutaj/
Fot. Tim Graham / Robert Harding / EAST NEWS

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *