Tegoroczna Droga Krzyżowa w rzymskim Koloseum była jakby przenikaniem tej jedynej niepowtarzalnej wędrówki Jezusa na Golgotę z codziennym cierpieniem rodzin w świecie. Po dwóch latach w rozmodlonej i rozświetlonej arenie męczeństwa pierwszych chrześcijan można było usłyszeć, jak Chrystus cierpi w swoich braciach i siostrach, którzy stanowią dzisiaj Jego Ciało czyli Kościół.
Głównym intencją przewijającą się podczas tegorocznej Drogi Krzyżowej była modlitwa o pokój. Święta Paschalne przeżywamy w cieniu wojny na Ukrainie, ale trwa ona „w kawałkach” w wielu innych miejscach na świecie. Towarzyszyliśmy Jezusowi, który cierpi w rozbitych i skłóconych rodzinach przechodzących również swoje Getsemani. On towarzyszy rodzinom na misjach, które poddane są terrorowi wojny, doświadczają głodu i prześladowania. Są świadkami śmierci kobiet przy porodach i atakach bombowych. Rodzi się pokusa, aby odpowiedzieć przemocą i chwycić za broń, szczególnie, gdy cierpią najsłabsi i niewinni. Cierpienie Chrystusa w świecie przechodzi także przez rodziny bezpłodne, pozbawione daru rodzicielstwa. W takiej sytuacji pojawia się wezwanie do rozszerzania serca i trwania w łagodnej stałości oraz wzajemnej trosce o siebie.
Krzyż dźwigają rodziny wielodzietne, w których małżonkowie musieli zrezygnować z planów realizacji siebie. Marzenia ustąpiły miejsca twardej rzeczywistości, także tej związanej z niepokojem o codzienny chleb, pracę i niezrozumienie z dorastającymi nastolatkami. Chrystus cierpi w rodzinach z niepełnosprawnymi dziećmi, których wielu przed urodzeniem chciało wyeliminować, aby nie były ciężarem dla społeczeństwa. Ich obecność przypomina, że zawsze i wszędzie należy kochać życie. Cierpienie porządkuje wiele spraw i właściwie ustawia hierarchię tego, co naprawdę istotne. Ono również pozwala odnaleźć w darze z siebie najgłębszy sens życia. Krzyż Jezusa w rodzinie wyraża się w potrzebie podejmowania opieki nad chorymi i starszymi rodzicami. Niespodziewana choroba często wywołuje niezrozumienie, ale także przyczynia się do odkrycia tego, co najlepsze w nas. To stanowi filar, na którym dzieci mogą oprzeć swoje życie.
Cierpienie Jezusa wchodzi w życie starszych rodziców, którzy mieli przed sobą spokojną emeryturę i wiele niezrealizowanych planów, a niespodziewanie pojawiło się wezwanie do pomocy i towarzyszenia dzieciom oraz wnukom, bo pandemia pozbawiła pracy głowę rodziny. Takie sytuacje przypominają, że mamą i tatą pozostaje się na zawsze. Krzyż dotyka rodzin adopcyjnych, ponieważ łączy życie ludzi opuszczonych przez najbliższych z życiem osób przyjmujących. Następuje wzajemna adopcja, która stopniowo odkrywa wciąż nowe sekrety szczęścia. Nie zabrakło na Drodze Krzyżowej spotkania w wdową, która z trudem odkrywa sens życia w samotności. Opuszczona pod krzyżem kobieta przypomina wszystkim, że nigdy nie jesteśmy sami w naszej otchłani oraz, że powinniśmy płakać z płaczącymi.
Cierpienie Chrystusa w rodzinach przechodzi poprzez akceptację powołania dzieci, dla których chciałoby się innej przyszłości. Takie sytuację pokazują, że jest Ktoś inny, kto kieruje naszym życiem i nie wszystko układa się według wcześniejszego scenariusza. Męka Chrystusa w drodze Golgotę czasami wyraża się w pewnym nadmiarze cierpienia, jak na możliwości jednego człowieka, czy nawet rodziny. Nagłe odejścia, bolesne straty, śmierć dziecka nie dadzą się racjonalnie wytłumaczyć. Ta niemożność sama w sobie jest ogromnym ciężarem, który przekracza siły pojedynczego człowieka. Jedynym ratunkiem jest Bóg.
Wyjątkową wymowę miała stacja trzynasta, wyrażająca milczenie wobec tajemnicy cierpienia i śmierci w warunkach wojny. To był krzyż milczącej modlitwy o pokój. Na zakończenie miało miejsce spotkanie z cierpieniem Jezusa w migrantach, uciekających przed biedą, głodem, przemocą i prześladowaniem. Czują się często traktowani jak numery, a w rzeczywistości są osobami. Tegoroczna Droga Krzyżowa przechodząca przez rodziny pokazała, że cierpienie Chrystusa w świecie trwa nadal, ale tak jak wtedy w Jerozolimie, tak i dzisiaj cierpienie śmierć nie są ostatnimi słowami. Kamień od grobu został odsunięty raz na zawsze.
Krzysztof Ołdakowski SJ – Watykan