Dwie korony świętego Maksymiliana – Sławomir Dynek

Fabularyzowany dokument o życiu i śmierci św. Maksymiliana Kolbego powstawał m.in. w klasztorze franciszkanów w Niepokalanowie. Zdjęcia już ukończono. Film trafi do kin prawdopodobnie w pierwszym kwartale tego roku.

REKLAMA

Wchodzimy na teren klasztoru. Kilkadziesiąt metrów od bramy stoi dwupiętrowy, długi, ale niewyróżniający się niczym szczególnym budynek. Przed nim zainstalowano wysięgnik z wielką lampą rozświetlającą jedno z okien na drugim piętrze – widać, że to tutaj jest dzisiaj filmowe królestwo. Niespiesznie krążą ludzie z ekipy, chodnikiem co jakiś czas przechodzi zakonnik. Mimo realizacji filmu, życie w klasztorze toczy się swoim rytmem. W klasztorze założonym właśnie przez św. Maksymiliana…

– Dziwię się, dlaczego tak późno powstaje ten film. Postać Kolbego i jego życie to pewien fenomen, który nie jest do końca znany. Kojarzymy wątek martyrologiczny z Auschwitz, gdzie w sposób heroiczny o. Maksymilian oddaje życie za ojca rodziny – to piękne uwieńczenie jego życia. Ale warto zajrzeć głębiej  w jego życie, które było jedną wielką przygodą, zapoczątkowaną pierwszym spotkaniem mistycznym z Matką Bożą.

Rajmund Kolbe urodził się 8 października 1894 r. w Zduńskiej Woli. Jego rodzice, Juliusz i Marianna, byli tkaczami. Kiedy Rajmund miał około 10 lat, objawiła mu się Najświętsza Maryja Panna, która trzymała w rękach dwie korony. Biała korona symbolizowała czystość, czerwona – męczeństwo. Młody Kolbe tak o tym opowiadał: „Matka Boża pokazała mi się, trzymając dwie korony: jedną białą, a drugą czerwoną. Z miłością na mnie patrzała i spytała, czy chcę te korony. Biała znaczy, że wytrwam w czystości, a czerwona, że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę. Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i zniknęła”.

Ciasny pokoik. Na potrzeby filmu przerobiony na gabinet lekarski. Sprzęty filmowe skromne – biurko, krzesło, szafa z medykamentami – wszystko w stylu lat dwudziestych XX wieku. Za biurkiem lekarz, na krzesełku przed nim – pacjent ubrany w zakonny habit. Na twarzy charakterystyczne okrągłe okulary w drucianych oprawkach. To Adam Woronowicz, czyli filmowy Maksymilian. Trwają zdjęcia do sceny, w której zakonnik korzysta z pomocy medycznej. W lekarza wcielił się Marcin Kwaśny. Jest duszno, wręcz nie ma czym oddychać. W okno pali filmowa lampa, w pokoiku pełno ludzi z ekipy, jest kamera i reżyser Michał Kondrat. Pojawia się ktoś z „klapsem”. Charakteryzatorka jeszcze szybko poprawia bandaż na dłoni Woronowicza. Ten, wyraźnie skupiony, szeptem coś podpowiada. – Kamera! Uwaga! Proszę o ciszę! – słychać zniecierpliwiony krzyk kogoś za moimi plecami.

– Kiedy Michał Kondrat zaproponował mi rolę, ucieszyłem się. Kolbe jest postacią bardzo ważną, nie tylko dla nas, ale i dla świata – opowiada Adam Woronowicz. – To, co mnie uderzyło podczas wydarzeń w Auschwitz, to że o. Maksymilian przywrócił godność tym więźniom. Oni zaczęli inaczej na siebie patrzeć. Podniósł ich na duchu. Dla wielu był to taki przykład, że udało im się ten obóz przetrwać. Jego czyn był krzykiem, żeby to już nigdy nie miało miejsca. Nigdzie! – dodaje odtwórca głównej roli.

Dominika Figurska zagra matkę Kolbego. Jak mówi, tę rolę sobie „wychodziła”. – Zakochałam się w Maksymilianie wiele lat temu, gdy poznałam jego biografię. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że do tej pory nie powstał o nim film. Fascynuje mnie jego życie. To energiczny, przedsiębiorczy człowiek. Był wojownikiem w zakonie. Był Bożym Szaleńcem. Szkoda, że nie jestem mężczyzną – chciałabym go  zagrać. A tu nagle telefon: „Słuchaj, czy nie chcesz zagrać matki Kolbego?”. Krzyknęłam z radości.

– Najwyższy czas, żeby taki film powstał. Dla mnie o. Maksymilian jest bohaterem –mówi Cezary Pazura, który w filmie zagra brata Zeno, czyli franciszkanina Zenona Żebrowskiego. 

– Wszystkie rzeczy, które Kolbe sobie wymarzy – realizuje. Wydaje gazety, buduje największy klasztor na świecie, gdzie zamieszkuje prawie 800 mężczyzn. Zakłada międzynarodową organizację Rycerstwo Niepokalanej. Wyjeżdża do Japonii, gdzie również buduje klasztor. A po miesiącu swojej działalności wydaje „Rycerza Niepokalanej” po japońsku! I Auschwitz, gdzie stanął jak światłość w ciemności – opowiada Michał Kondrat.

Film realizowany był w wielu miejscach. Zdjęcia dokumentalne wykonano we Włoszech oraz w Japonii, gdzie Maksymilian założył istniejący do dziś klasztor w Nagasaki. Oczywiście,  naturalnym miejscem, gdzie pracują filmowcy, jest klasztor w Niepokalanowie. Tu także zostanie stworzona scenografia najmroczniejszego miejsca – obozu koncentracyjnego Auschwitz.

17 lutego 1941 r. Maksymilian został aresztowany. Najpierw był Pawiak, potem obóz koncentracyjny Auschwitz. Tam rozegrał się ostatni akt objawienia „Dwóch koron”. 16670 – taki numer dostał zakonnik. Najpierw zwoził żwir do budowy płotu przy krematorium, potem pracował przy budowie ogrodzenia pastwiska. W obozie Kolbe zetknął się z bokserem Tadeuszem Pietrzykowskim. Pewnego dnia Niemcy wzięli na cel ojca Maksymiliana i jeden z nadzorców okrutnie się nad nim znęcał. Pietrzykowski nie mógł na to spokojnie patrzeć, ale każda próba interwencji skończyłaby się jego śmiercią. Jednak bokser znalazł sposób – zaproponował Niemcom pojedynek na pięści. Walka z nadzorcą skończyła się wygraną Pietrzykowskiego. Kolbe miał wtedy poprosić boksera, by nie bił nadzorcy.

Pod koniec lipca 1941 z obozu uciekł więzień. Za karę zastępca komendanta Karl Fritzh wybrał dziesięciu więźniów, którzy mieli zginąć. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek. Kolbe usłyszał, jak Gajowniczek mówił o tym, że jest ojcem i mężem. Poprosił Niemców o śmierć za niego. Trafił do celi śmierci, gdzie czekały go potworne męki śmierci głodowej. Ale po dwóch tygodniach Kolbe wciąż żył. Został dobity przez niemieckiego więźnia kryminalistę zastrzykiem z fenolu. Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę. Zmarł, mając 94 lata, w 1995 roku.

W filmie „Dwie korony” wystąpią znakomici aktorzy, m.in. Dominika Figurska, Cezary Pazura i Artur Barciś. W głównej roli zobaczymy Adama Woronowicza. Twórcy nadal zbierają pieniądze na ukończenie filmu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, „Dwie korony” zobaczymy w kinach w pierwszej połowie tego roku.

– Będziemy mogli poznać całe życie Kolbego w sposób dynamiczny, przygodowy. Ten film szczególnie kierujemy do młodych ludzi – zapewnia reżyser.

Kilka tygodni przed śmiercią o. Kolbe powiedział do jednego ze współwięźniów: „Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość”.

Sławomir Dynek

„Pielgrzym” 2017, nr 2 (708), s. 18-19

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *