W ostatnim czasie kilka razy usłyszałem od niektórych współczesnych „autorytetów”, że grozi nam powrót do ciemnego średniowiecza, jakoby był to czas zacofania i niesprawiedliwości. To bardzo nienaukowa ocena skomplikowanego, ale i niezwykle ciekawego i pełnego odkryć okresu.
Średniowiecze to bardzo długi okres w historii Europy, który nazwę zawdzięcza temu, że rozdziela starożytność od nowożytności. Trwało od V do XV wieku i zostało podzielone na wczesne (V–X), pełne (XI–XIII) i późne średniowiecze (XIV–XV). Do periodyzacji dziejów nazwę wprowadził w 1469 roku G. A. Bussi od łacińskich terminów: medius aevus, media aetas oraz media tempestas.
Jak każda epoka miało swoje ciemne strony, ale wcale nie było ich więcej, niż w nowożytności czy tylko w XX wieku. Może trudno nam się z tym pogodzić, ale wydaje się, że to właśnie nowożytność jest najokrutniejszym, najbardziej nieludzkim i nieracjonalnym okresem. Pod płaszczykiem rozwoju nauki zniszczono środowisko naturalne, uprzedmiotowiono człowieka i wprowadzono pogardę do ludzi myślących inaczej, niż tzw. główny nurt. Współczesność doświadczyła dwóch wojen światowych i rewolucji bolszewickiej, która nie tylko była oparta na śmierci, ale na wiele lat „zaczadziła” nietolerancją i głupotą znaczną część świata. Stworzono również przemysł nienawiści – obozy zagłady, komory gazowe, krematoria dla ludzi, realizowano ludobójstwo oraz zabójstwa polityczne. Rozwój mass mediów sprawił, że wykorzystano je m.in. do manipulacji, oczerniania, niszczenia oraz upowszechniania utylitaryzmu i konsumpcjonizmu. W XX wieku zabito około 90 mln. istnień ludzkich, nie licząc okaleczonych, więzionych, wypędzonych i tych, którzy umarli z wycieńczenia i chorób.
Odnoszenie się do średniowiecza z pogardą to w znacznej mierze spuścizna komunistycznej propagandy, która od encyklopedystów francuskich zaczerpnęła krytyczne nastawienie do wieków średnich. Ponadto nauka w czasach socjalizmu była często naznaczona ignorowaniem niewygodnych faktów, a eksponowaniem wszystkiego, co sprzyjało idei komunizmu. Oceniano średniowiecze bez uwzględnienia wielorakich uwarunkowań i realnych osiągnięć, a głównie krytykowano ten okres za fascynację chrześcijaństwem.
Na obronę średniowiecza warto przytoczyć tylko kilka faktów. To wówczas powstały uniwersytety i zaczęła dynamicznie rozwijać się nauka. Podjęto również próby upowszechnienia szkolnictwa m.in. przez zakładanie szkół katedralnych, przyklasztornych i parafialnych. Za sprawą zakonów (głównie benedyktyni i cystersi) stworzono nowoczesne systemy melioryzacji i uprawy roli. Architektura, budownictwo i sztuka tamtego okresu do dziś zadziwiają i fascynują. Po wielu wiekach i przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii okazuje się, że w wielu wymiarach nie potrafimy dorównać budowniczym tamtego czasu. Poza tym ludzie średniowiecza kochali muzykę, sztukę i duchowość. Starali się także upowszechnić pomoc medyczną i rozwijać sieć szpitali. W schyłkowym okresie średniowiecza J. Gutenberg wynalazł czcionkę drukarską i wydał w nakładzie 200 egzemplarzy pierwszą nowoczesną książkę – Biblię.
Były również negatywne zjawiska, takie jak np. wyprawy krzyżowe czy inkwizycja. Jednak skala tych zjawisk nie była na tyle wielka, żeby wywrzeć znaczący wpływ na całość średniowiecza. Zatem zanim powiemy o „ciemnym i zacofanym średniowieczu” warto się zastanowić czy czasem to my swoim sposobem myślenia i życia nie tworzymy „ciemnej i bezrozumnej” epoki. Pycha kroczy przed upadkiem, a pokora jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
bp. Wiesław Śmigiel
„Pielgrzym” 2017, nr 17 (723), s. 4