Chrześcijaństwo jest obecnie największą religią na świecie, ale jeśli współczesne tendencje się utrzymają, to pod koniec XXI wieku najliczniejszą religią będzie islam.
Taką tezę stawia raport ośrodka badawczego Pew Research Center. O dynamizmie rozwoju islamu decydują przede wszystkim dwa czynniki: przeciętnie większa dzietność muzułmanek w porównaniu z kobietami innych religii oraz niższy wiek zwolenników islamu aniżeli wyznawców innych religii. Najbardziej jest to widoczne w Europie, która w perspektywie dwóch stuleci całkowicie zmieni swoje oblicze religijne, ale również polityczne. Należy pamiętać, że uznana i respektowana przez chrześcijan autonomia rzeczywistości ziemskich oraz rozdzielenie Kościoła i państwa nie występują w islamie. Czymś naturalnym jest przenikanie się tych rzeczywistości, a nawet ich zjednoczenie aż do tego stopnia, że duchowni często są politykami. Zresztą strategię działania islamu wobec Europy szczerze ujawnił Erdogan, prezydent Turcji, w marcu tego roku: „Miejcie po pięcioro dzieci, zamiast tylko troje” – apelował do swoich „braci i sióstr w Europie” w wystąpieniu na wiecu w środkowej Turcji. Stwierdził, że za jakiś czas w wyborach demokratycznych uda się przejąć władzę w wielu rejonach Europy. Ponadto Europa jest w ślepym zaułku i zapaść demograficzna wymusi jeszcze większe otwarcie na migrantów, a większość z nich to muzułmanie, którzy pochodzą z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Jeśli obecne tendencje się utrzymają, to w przyszłości liczba ateistów stopnieje, głównie z tego powodu, że cały świat, wbrew XIX-wiecznym prognozom, staje się z roku na rok coraz bardziej religijny. Środowiska ateistyczne, mimo ogromnych nakładów finansowych i kampanii ideologicznych, nie wykazują dynamizmu rozwojowego. Ciągle otwarte pozostają pytania o możliwości integracji i pokojowego współistnienia wyznawców islamu z wyznawcami innych religii.
Jednak należy pamiętać, że zaprezentowane dane to tylko prognozy, które zrealizują się przy zachowaniu obecnych tendencji. Tymczasem zmiany społeczne i religijne potrafią zaskakiwać i dziś trudno przewidzieć ich dynamikę w przyszłości. Niemniej nie można tych analiz bagatelizować, ponieważ są one alarmistyczne również dla Kościoła katolickiego. Muzułmanie bardzo intensywnie starają się rozprzestrzeniać swoją religię i nie mają problemów z zachęcaniem lub nawet przymuszaniem chrześcijan do przejścia na islam. Tymczasem chrześcijanie są wycofani i uwięzieni w okowach „poprawności politycznej”. Brakuje odwagi i zdecydowania, by nawracać muzułmanów na chrześcijaństwo, a wszystko z obawy przed zarzutem prozelityzmu.
Raport ośrodka badawczego Pew Research Center to przestroga, napomnienie i wezwanie do działania. Przestroga, ponieważ ukazuje znaczną dynamikę rozwoju islamu. Napomnienie, gdyż z analiz wynika, że chrześcijanie robią zbyt mało, by ukazać światu wartość wyznawanej przez siebie religii. Z zapaści demograficznej pewnie nie uda się łatwo wydostać, ale trzeba przynajmniej obnażyć szkodliwość społeczną lewackich projektów kontroli urodzin. Doprowadziły one do ukształtowania przekonania, że posiadanie dzieci nie jest wartością, a wielodzietność to nie dar dla społeczeństwa, ale wyraz nieodpowiedzialności. Trzeba zrobić wszystko, by zmienić świadomość na pronatalistyczną. Wydaje się również, że trzeba odważnie i bez kompleksów prowadzić działalność misyjną wśród wyznawców islamu. Są to ludzie wrażliwi religijnie i bardziej otwarci na prawdę, niż w znacznej części zlaicyzowane i wyjałowione duchowo społeczeństwa zachodniej Europy. Wierzymy przecież, że jesteśmy dziećmi tego samego Boga.
Bp Wiesław Śmigiel
„Pielgrzym” 2017, nr 10 (716), s. 4