„Ksiądz śpiewa Cohena podczas ceremonii ślubnej” – emocjonuje się Internet. „Rozwala system”, „Szkoda, że u mnie takiego ziomka nie ma” – komentują internauci. Kiedy indziej nagłówek w gazecie głosi: „Zakonnica robi furorę w talent show”, a włoski publicysta dodaje: „Zaskoczenie, rozdziawione miny, błyszczące z zachwytu oczy jurorów na widok tańczącej i śpiewającej niczym prawdziwa rockstar zakonnicy dają do myślenia”.
Tak się jakoś składa, że uwagę opinii publicznej przyciągają najczęściej te osoby duchowne, które starają się (świadomie lub nie) przekroczyć ograniczenia swojego stanu – a to jakimiś kąśliwymi wypowiedziami na temat Kościoła, a to niepohamowaną aktywnością w mediach, choćby tych społecznościowych.
Ilu jest takich celebrytów? Pewnie można by ich policzyć na palcach. A ile osób w Polsce należy do stanu duchownego? Według Wikipedii: 133 biskupów, 22,2 tys. księży diecezjalnych, 6,3 tys. księży zakonnych, 23,3 tys. sióstr zakonnych, 1,5 tys. braci zakonnych i 7 diakonów stałych. Te liczby mówią same za siebie. To rzesza ludzi oddanych w pełni Bogu, realizująca swoje powołanie z dala od fleszy i medialnego zgiełku.
Pewnie nieraz trudno im znosić codzienność, borykać się z niezrozumiałymi decyzjami przełożonych, trudnościami organizacyjnymi, nadmiarem obowiązków, własnymi słabościami, krzywdzącymi stereotypami, niezrozumieniem i złymi językami. A jednak nie poddają się, znosząc swój krzyż, podobnie jak apostołka Bożego Miłosierdzia – św. Faustyna Kowalska.
Pokora siostry Faustyny i jej posłuszeństwo doprowadziły ją do najwyższego wyróżnienia, do szczytu chwały – świętości, a jej „Dzienniczek” jest najczęściej tłumaczoną polską książką na świecie.
Faustyna wybrała najlepszą cząstkę. Najlepszą cząstkę wybrali także Ci, którzy codziennie na ołtarzu dokonują cudu przemiany chleba i wina w ciało i krew Jezusa. Czyż może być coś ważniejszego?
Zofia Pomirska
„Pielgrzym” 2016, nr 6 (686), s. 32