Wspólnota – Elżbieta Ruman

W ławce przede mną w czasie niedzielnej Eucharystii siedziały dwie starsze panie – styczniowa ulewa sprawiła, że kościół zakwitł kolorowymi parasolami. Panie zawiesiły swoje parasolki na krawędzi ławki – jedna zupełnie niepozorna, brązowa, ale druga kusiła, żeby dotknąć – w przezroczystej folii zatopione były dziesiątki żółtych, brązowych i złotych liści różnej wielkości.

REKLAMA

Parasolka przyciągała mój wzrok – a ksiądz zaczął już mówić kazanie. „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Skupmy się dziś na miłowaniu Boga – ale czy można kochać kogoś, o kim nic nie wiemy? Przecież nawet wśród ludzi miłość zaczyna się od poznania, później przychodzi fascynacja, zakochanie, wreszcie zaczyna się miłość. Żeby kochać Boga, najpierw musimy coś o nim wiedzieć, poznać Go lepiej, spędzać z Nim czas, zafascynować się – czy więc my już zaczęliśmy kochać Boga? Czy może jesteśmy dopiero na początku drogi?”. W tym momencie do bajecznego, liściastego parasola podeszła maleńka, może dwuletnia dziewczynka – zaczęła badać go uważnie, próbując maleńkimi paluszkami dotknąć zatopionych liści. Ksiądz w tym czasie zacytował wierszyk biskupa Ignacego Krasickiego pt. „Dewotka”.

Zasłuchani parafianie nie zwracali uwagi na dziejącą się przy końcowych ławkach historię – ale ja byłam tuż obok niezwykłej akcji. Starsza pani, właścicielka parasola, miała dwie drogi – jedną: wyrwać parasolkę z rąk dziecka w obawie przed uszkodzeniem, i drugą – cierpliwie przeczekać zachwyty maleńkiej, dając jej czas na podziwianie. Kobieta wybrała trzecie wyjście – szepcząc coś z uśmiechem do dziecka, podała mu parasolkę, w oczach dziewczynki pojawił się bezgraniczny zachwyt. Pomyślałam sobie, że ta maleńka istota, wychodząc z rodzicami z Kościoła, nie zapamięta słów księdza ani śpiewanych kolęd. To, co zostanie w jej sercu, to zachwyt poznania piękna, jakim w oczach dziecka był niezwykły parasol – i ciepło dobroci nieznanej kobiety.

Elżbieta Ruman

„Pielgrzym” 2018, nr 1 (734), s. 4

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *