Hikikomori – Adam Hlebowicz

To zbitka dwóch japońskich słów oznaczających samotność i wyobcowanie. Zjawisko to zaczyna się od zamykania się w swoim pokoju, ucieczki od świata, niechęci do kontaktu z innymi, a kończy na całkowitej izolacji i strachu przed zetknięciem się z jakimkolwiek człowiekiem.

REKLAMA

W kraju, gdzie symbolem i flagą narodową jest wschodzące słońce, bardzo wielu młodych ludzi robi wszystko, żeby izolować się od światła, słońca, naturalnego blasku. Na Wyspie Kwitnącej Wiśni to zjawisko tak powszechne, dotykające głównie chłopców i młodych mężczyzn, że określono je poważnym problemem społecznym. W skrajnych wypadkach młodzi ludzie mieszkający w domu swoich rodziców otrzymują od nich posiłki pod drzwi, czas spędzają głównie na grach komputerowych, do toalety wychodzą tylko nocą, kiedy nikt ich nie widzi. To ulotny i wrażliwy moment pomiędzy naturalną potrzebą samotności a całkowitym wycofaniem się z życia społecznego, prowadzącym do poważnych zaburzeń psychicznych.

W Japonii oraz szerzej – na całym kontynencie azjatyckim, bo hikikomori znane jest też w Korei Południowej, Chinach czy Tajwanie, zjawisko to wynika w dużej mierze z tamtejszej mentalności. Dążenia do perfekcji, wyścigu szczurów, nastawienia na absolutny sukces i karierę.

Czy Polska jest daleko od takich uzależnień? Z jednej strony tak, z drugiej – ma inne choroby i uzależnienia. Pobieżna obserwacja tego, czym głównie zajmują się ludzie, nie tylko młodzi, w autobusie, tramwaju, metrze, prowadzi do konkluzji: telefonem, smartfonem, tabletem. Część – niewielka – owszem, coś czyta w swoim czytniku, większość pisze SMS-y lub gra, zazwyczaj w bardzo niewyszukane gry komputerowe. Dostrzec można zjawisko zamykania się na innych, będąc pośród nich obecnym. Wielokrotnie widziałem sytuacje, że młody człowiek, zazwyczaj chłopak lub mężczyzna, kiedy tylko zwalnia się wolne miejsce w autobusie lub tramwaju, dopada do niego pierwszy, nie patrząc na otoczenie, i zamyka się w kręgu dźwięków płynących z jego słuchawek lub pochłania go kolejna strzelanka. Nawet wejście starszej pani o kulach nie jest w stanie zwrócić na siebie jego uwagi. Słuchawki i telefon zapewniają spokój i pozorne bezpieczeństwo.

Po co o tym piszę na przełomie starego i nowego roku? Czy tylko czeka nas pesymistyczna wizja rozwoju świata? Wiele jest przesłanek prowadzących do takich wniosków, jest jednak coś, co zawsze może odmienić to, co pozornie nieuchronne. To nasza wolna wola, najbardziej niezwykły prezent od Pana Boga. I nasza dusza, sumienie, które kierują nas do czynienia dobra. Tego dobrego wykorzystania boskiego daru serdecznie nam wszystkim życzę w Nowym Roku. Pamiętając o swoim rozwoju i przyjemności życia, mają one tylko wtedy znaczenie, jeśli je odnosimy do innych.

Adam Hlebowicz

„Pielgrzym” 2017, nr 27 (733), s. 4

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *