„Założony pod koniec dziewiętnastego stulecia Kodak był (…) absolutną potęgą. Miał pod kontrolą rynek fotograficzny i filmowy, z jego produktów korzystali zawodowcy i amatorzy, powstawały najsłynniejsze zdjęcia w historii fotografii. Firma oferowała fotografom wszystko, czego potrzebowali: aparat, kliszę do niego, a później cały zestaw możliwości wywołania zdjęć”.
„Spółka zaczęła szukać innych sposobów zapisywania obrazu. W 1973 roku uczyniła odpowiedzialnym za badania Stevena Sassona, świeżo zatrudnionego absolwenta elektroniki. W ciągu roku z okładem zbudował on pierwszy w historii aparat cyfrowy. Szefostwo Kodaka patrzyło na [niego] z rezerwą z jednego zasadniczego powodu: nowa technologia była zagrożeniem dla podstaw ich biznesu. Czyli produkcji filmów, aparatów analogowych i wywoływania zdjęć. Postanowili, że nie będą wprowadzać nowego wynalazku na rynek…”
Niecałe dwadzieścia lat później „na rynek trafiły aparaty cyfrowe QuickTake. Szefostwo Kodaka uparcie trzymało się założenia, że wystarczy skupić się na sprzedaży filmów fotograficznych. Tymczasem coraz więcej osób w ogóle przestało ich potrzebować, bo używali już wtedy aparatów cyfrowych.
Dopiero na początku XXI wieku firma mocniej postawiła na technologię cyfrową, ale nie potrafiła już odzyskać miejsca na rynku (…). W 2012 roku ogłosiła bankructwo.
* * *
Zdobyłeś w życiu pewną równowagę. Twoja wiara wydaje się niewzruszona. Wszyscy podziwiają Twoją wytrwałość. Nie zdarza Ci się opuszczać niedzielnej mszy św., oszukiwać, przeklinać; codziennie modlisz się o Bożą łaskę… Pewnego dnia Pan Bóg odpowiada nie tak, jak to sobie zaplanowałeś – prosi, byś zrezygnował z utartych schematów myślenia o Nim. Uczestnictwo we mszy św. staje się rutyną. Modlitwa nie daje radości. Pojawiają się trudne pytania bez odpowiedzi. Wszystko w Tobie woła: „Wypłyń na głębię!” (Łk 5,4) – ale to oznacza pozostawienie niezawodnych zabezpieczeń… Zaryzykujesz?
* * *
Uczniowie, zobaczywszy [Jezusa] kroczącego po jeziorze, zlękli się (…). Jezus zaraz przemówił do nich:
– Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!
Na to odezwał się Piotr:
– Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!
A On rzekł:
– Przyjdź!
Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa.
Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął:
– Panie, ratuj mnie!
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc:
– Czemu zwątpiłeś, małej wiary?Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył (Mt 14,26-32).
Anna Maria Kolberg OV
„Pielgrzym” 2017, nr 26 (732), s. 30