„Dzień zaczął się źle i kończył się jeszcze gorzej. Jak zwykle autobus był przepełniony. Podczas gdy popychano mnie na wszystkie strony, mój smutek wzrastał. Nagle usłyszałam głos dobywający się z przedniej części autobusu: – Prawda, że piękny dzień?”
Z powodu tłoku nie widziałam mężczyzny, ale słyszałam, jak opisywał wiosenny pejzaż, zwracając uwagę na zbliżający się kościół, park, cmentarz, koszary strażackie. Wkrótce wszyscy pasażerowie spoglądali przez okna autobusu. Entuzjazm był tak zaraźliwy, że zaczęłam się uśmiechać po raz pierwszy tego dnia.
Dojechaliśmy do mojego przystanku. Kierując się z trudem ku wyjściu, spojrzałam na naszego przewodnika. Był to człowiek dość otyły, o czarnej brodzie, w ciemnych okularach, trzymający białą laskę. Był niewidomy. Wysiadłam z autobusu i nagle całe moje napięcie znikło. Bóg w swej dobroci posłał niewidomego, który pomógł mi przejrzeć: dostrzegłam, że mimo tego iż czasami źle się sprawy układają, choć wszystko wydaje się smutne i ciemne, świat nadal jest piękny. Nucąc, biegłam po schodach do mojego mieszkania. Nie mogłam doczekać się chwili, by móc pozdrowić mojego męża słowami:
– Piękny dziś dzień, prawda?”
* * *
Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.
– Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem…
– Dobrze, sługo dobry i wierny!
– Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem.
– Dobrze, sługo dobry i wierny!
– Panie… poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!
– Sługo zły i gnuśny! (Mt 25,14-28)
* * *
Niektórzy z nas są szczególnie uczynni. Innym uśmiech nie schodzi z twarzy. Znamy wyjątkowo spostrzegawczych, ponad miarę cierpliwych, niezwykle uprzejmych, niesłychanie życzliwych, niebywale ofiarnych, niewiarygodnie pokornych… Nie brakuje jednak wśród nas nieskorych do pomocy, poważnych, niespokojnych, powściągliwych, bardzo oszczędnych i skupionych na sobie…
Predyspozycje potrzebują rozwoju. Niedoskonałości nie zwalniają z odpowiedzialności. Jednym słowem – wszyscy mamy sporo do zrobienia, by świat wokół nas był taki, jakiego wszyscy pragniemy…
PS. Opowiadanie znalazłam w 365 krótkich opowiadań dla ducha – Bruno Ferrero, Warszawa 2009
Anna Maria Kolberg OV
„Pielgrzym” 2016, nr 3 (683), s. 23