Hierarchia kościelna nie zawiera sojuszy z władzą świecką i szanuje jej autonomię. Natomiast jest otwarta na współpracę dla dobra człowieka. Zabiera również głos w sprawach dotyczących prawa naturalnego, godności i wolności człowieka oraz poszanowania ludzkiego sumienia.
W znanym portalu internetowym „przenikliwy” dziennikarz zapisał, że zawarto sojusz pomiędzy partią rządzącą a Kościołem. Autor artykułu stwierdził, że taka sytuacja szkodzi obu stronom, a najbardziej Kościołowi. Nie ulega wątpliwości, że zależność tronu i ołtarza kończy się źle, a na pewno nie sprzyja ewangelizacji. Jednak nie bardzo wiadomo, o jaki sojusz idzie, skoro hierarchia kościelna według prawodawstwa kościelnego jest poza sceną polityczną, a niektórzy twierdzą, że współcześnie aż nazbyt zrezygnowała z funkcji profetyczno-krytycznej wobec życia publicznego. Artykuły o rzekomym sojuszu to zapewne nie wyraz troski, ale chęć skłócenia, dzielenia i osłabienia Kościoła, a może jeszcze bardziej wprowadzenie dodatkowego fermentu do dyskusji publicznej.
Po pierwsze, żeby zaistniał sojusz, to muszą być jakieś porozumienia, umowy itp. Nic takiego nigdy nie powstało formalnie oraz nieformalnie. Po drugie, rząd realizuje swoje polityczne plany, a Kościół stara się ewangelizować, w bliższej perspektywie owocnie przeżyć Rok Miłosierdzia, dobrze zorganizować spotkanie młodych z papieżem Franciszkiem i godnie uczcić Jubileusz 1050-lecia Chrztu Polski.
Są pewne wspólne „sprawy”, jak np. zabezpieczenie prawdopodobnie dwumilionowego spotkania młodych z Ojcem Świętym Franciszkiem. To ważne wydarzenie religijne i kulturowe, ale również ogromna promocja Polski w świecie. Zatem w tym wymiarze Kościół potrzebuje pomocy rządu, głównie jeśli idzie o bezpieczeństwo i logistykę, jednak taka współpraca dotyczy każdej demokratycznie wybranej władzy. Ponadto Światowe Dni Młodzieży w zdecydowanej większości są finansowane przez wspólnotę wierzących, a korzyści z nich czerpią wszyscy, lokalni przedsiębiorcy, samorządy i państwo. Nie słyszałem, aby w Krakowie narzekali np. hotelarze, którzy już podnieśli ceny i mają zarezerwowane pokoje na czas ŚDM.
Tymczasem biadoli grupa oszołomów lewicowych, którzy prócz podstaw ateizmu powinni również podciągnąć się z matematyki i praw rynku.
A zatem domniemany sojusz na czym miałby polegać? Czyżby na wzajemnej życzliwości, na tym, że ludzie wierzący, nawet jeśli sprawują władzę, to nie wstydzą się swoich przekonań religijnych? Taka sytuacja powinna być normą w cywilizowanym społeczeństwie.
Niestety, wszystkie problemy biorą się z lewicującej wizji państwa. Jest to koncepcja dualistyczna, oparta na walce klas i skupiona na bezwzględnej eliminacji przeciwników politycznych. W takim rozumieniu państwa nie ma miejsca dla Kościoła, tradycji, a nawet małżeństwa, rozumianego jako związek kobiety i mężczyzny. Skompromitowana idea państwa świeckiego ciągle w Europie jest obecna, a chrześcijańska tolerancja została wyparta przez ideę społeczeństwa multikulturowego. Niektórzy twierdzą, że wszelkie kryzysy w Europie (np. ekonomiczny, demograficzny, kulturowy i emigracyjny) to cena za lewacko-liberalną poprawność polityczną, która przez władze UE, z uporem godnym lepszej sprawy, jest stopniowo narzucana całej Europie. Osiągnęło to już tak duże rozmiary, że pomimo oficjalnej propagandy, prości ludzie radykalnie odrzucają takie poglądy. Przeciwstawienie się takim tendencjom w Polsce to nie sojusz ołtarza z tronem, ale rozumna i roztropna troska o dziś i jutro Ojczyzny.
bp Wiesław Śmigiel
„Pielgrzym” 2016, nr 1 (681), s. 4