W swoich lekturach natknąłem się ostatnio na aż cztery nietypowe wizje związane z przystępowaniem do Komunii świętej. Okazuje się, że jej przyjmowanie niekoniecznie jest wyznacznikiem naszej pobożności i naszego zjednoczenia z Jezusem.
Zacznijmy od przypomnienia pewnej historii z życia Widukinda († 807), księcia Saksonii, który przewodził wielkiemu powstaniu przeciwko chrześcijańskim Frankom i przystąpiłdo walki z Karolem Wielkim i jego armią.
Wojska Karola Wielkiego
Historycy odnotowali pewien zdumiewający szczegół. Był rok 785, gdy Widukind postanowił osobiście sprawdzić, co dzieje się wśród chrześcijan przygotowujących się do bitwy. Przebrany za ubogiego pielgrzyma, bez trudności „zatrzymał się na świętej drodze” w obozie nieprzyjaciół. Tak się złożyło, że w dniu, kiedy znalazł się pośród wojsk Karola Wielkiego, przypadała Wielkanoc, a cała armia uczestniczyła w uroczystej liturgii. Widukind przyglądał się z zaciekawieniem nieznanym mu ceremoniom mszalnym. Jego zdumienie sięgnęło zenitu, gdy ujrzał, że w momencie, gdy kapłan udzielał Komunii świętej zebranym żołnierzom, w Hostii ukazało się niemowlę o lśniącej urodzie! Zdziwienie jeszcze bardziej wzrosło, gdy dostrzegł, że to cudowne dziecko z radością wchodziło do ust niektórych przyjmujących Komunię, podczas gdy z niechęcią pozwalało się przyjąć innym. (…)
Wincenty Łaszewski
Więcej przeczytasz w 24. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [24 listopada i 1 grudnia 2024 R. XXXV Nr 24 (913)], str. 26-27.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.