Przed każdą podróżą na południe Europy większość z nas wyobraża sobie uliczne stragany zapełnione soczystymi warzywami i owocami oraz urocze kafejki z przepysznym jedzeniem. Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna.
W przystępnej cenie z reguły dostaniemy coś, co najczęściej jest po prostu poprawne. Zjadliwe. Dotyczy to i Włoch, i Polski, i każdego innego kraju. Z kolei tanie jedzenie jest właściwie takim „grab and go” – „weź i idź” – czyli jedzeniem na wynos, przekąską. W Apulii to zazwyczaj focaccie, pizze i najróżniejsze kanapki, jak panini, puccia, piadina, pancerotti, wszystko na literę p, bo to przecież ciasto chlebowe, a chleb to pane. Przez kilkanaście dni na obcasie pożarłem tyle glutenu, co przez pół roku w kraju. (…)
Sławek Walkowski
Więcej przeczytasz w 15. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [21 i 28 lipca 2024 R. XXXV Nr 15 (904)], str. 37.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.