Czyścimy czyściec – rozmowa z ks. Łukaszem Wiśniewskim, dyrektorem Stowarzyszenia Pomocników Mariańskich

W listopadzie szczególnie pamiętamy o naszych zmarłych. Modlitwa za tych, którzy odeszli, towarzyszy nam na cmentarzach, w kościołach, w domach. Ks. Łukasz Wiśniewski, dyrektor Stowarzyszenia Pomocników Mariańskich, w rozmowie z Patrycją Michońską-Dynek opowiada o duszach czyśćcowych i akcji „Czysty Czyściec”.

REKLAMA

– Co się z nami dzieje po śmieci?

– To jest wielka tajemnica i trudno powiedzieć coś pewnego na sto procent. Z pewnością jesteśmy w rękach Pana Boga i czeka nas – jak mówi nauka Kościoła – rodzaj spotkania z Nim. Specjalnie nie nazywam tego „sądem”, ponieważ nie chcę wywoływać skojarzeń jurydycznych. Spotykamy się z Miłością. Oczywiście, to, co było dobre w naszym życiu, będzie docenione, a to, co nam się nie udało – będziemy musieli trochę naprawić.

– Czy możemy już za życia mieć jakąś nadzieję, że trafimy do nieba albo przynajmniej do czyśćca?

– Generalnie powinniśmy mieć nadzieję, że idziemy do nieba – i tak powinniśmy przeżyć całe życie. Szczególnie ważne są nasze ostatnie chwile: nawet jeśli po drodze coś nam się nie udało, to powinniśmy wzbudzić żal doskonały i mieć intencję: „Panie Boże! Ja chcę iść do nieba!”/ Niektórzy mówią: „Noo, może chociaż czyściec…”. Ja byłbym ostrożny, bo czyściec jest jednak stanem oczyszczenia, deską ratunkową… Warto tak żyć, żeby być w stanie łaski uświęcającej, potrafić wzbudzić w sobie żal doskonały przed Panem Bogiem. To powinien być nasz plan minimum.

– A czy niewierzący trafią do nieba?

– Trudno mi powiedzieć… Pan Bóg w swojej miłości i miłosierdziu jest tak wielki, że nikt w Kościele nie powie, czy ktoś może znaleźć się w niebie, czy nie. Boże miłosierdzie jest większe, nie znamy Jego pełnej tajemnicy. Ono wykracza poza nasze ludzkie schematy myślenia. Stąd ta nadzieja. Możemy mieć nadzieję, ale nie mamy pewności.

– Czy możemy dobrze przygotować się do śmierci?

– Myślę, że tak. Całe nasze życie jest przygotowaniem do śmierci. Chociaż wolimy odłożyć to na później, to i tak nie uciekniemy od tego tematu. Kiedyś, kiedy spowiadałem w bazylice w Licheniu, przeżyłem przełomowe dla mnie wydarzenie – na moich rękach umierał mężczyzna. Oczywiście razem z ratownikami zająłem się ratowaniem życia, pierwszy raz robiłem masaż serca, była reanimacja… i pamiętam, jak pan kościelny przybiegł i zapytał, czy przynieść oleje. Oczywiście namaściłem tego mężczyznę i cała historia była dla mnie jasna – on się wśliznął do nieba. Wierzę w to. Przez całe życie temat śmierci jest dla nas niewygodny, ale każdy nasz wybór, każdy nasz dobry czyn, nasze spojrzenie na Pana Boga z miłością, że chcę być z Nim – jest właśnie tym przygotowaniem. Od tamtego dnia w Licheniu, kiedy widzę jadącą karetkę, kiedy widzę reanimację, to mówię: „Panie Boże, jeśli potrzeba, modlę się za tę osobę, bo nie wiem, czy ona jest wierząca, czy niewierząca, ale zależy mi na jej dobru, na tym, żeby się dostała do nieba”.

– Co wiemy o duszach czyśćcowych?

– Nie wiemy, ile ich jest, nie wiemy także, ilu naszych bliskich zmarłych potrzebuje pomocy. Założyciel marianów św. Stanisław Papczyński nie raz miał wizje cierpienia dusz w czyśćcu i stąd wiemy, że czyściec to miejsce, gdzie zmarli widzą niebo, ale nie mogą tam się dostać. To jest stan oczyszczenia, a wyjście jest tylko jedno – niebo właśnie. Cierpienie polega na tęsknocie do nieba, a to, co może pomóc duszom czyścowym, to łaska Pana Boga i nasze modlitwy.

– Czy św. Papczyński miał kontakty z duszami czyśćcowymi?

– Miewał przeróżne wizje. Na przykład w XVII wieku jako kapelan jeździł z Janem Sobieskim na wyprawy i między innymi miał wizje żołnierzy, którzy zginęli w bitwie i prosili go o modlitwę. Miał też wizje czyśćca. Kiedyś był na uczcie, nagle wstał i pobiegł do klasztoru. Wezwał współbraci i powiedział: „Módlcie się, bo miałem wizję zmarłych, którzy proszą o modlitwę”, i wszyscy razem zaczęli się modlić. Ojciec Papczyński zostawił nam to dziedzictwo modlitwy bezinteresownej, nieoczekującej niczego w zamian.

– O duszach naszych zmarłych pamiętamy najczęściej w okolicach listopada. W naszych parafiach przekazujemy intencje na wypominki. Co to za nabożeństwo?

– To modlitwa za konkretne osoby. Wspominamy imiona i nazwiska osób, które chcemy ofiarować Panu Bogu. Wypominki to prosta modlitwa polegająca na przypominaniu imion. W naszych mariańskich klasztorach w czasie nieszporów za zmarłych także dodajemy wypominki. To jest jedna z najprostszych form modlitwy za zmarłych – poprzez imię i nazwisko tej osoby przedstawiamy ją Panu Bogu: „Kochamy ją, Panie Boże, wstaw się za nią” – chcemy w ten sposób okazać miłość.

– A msze gregoriańskie?

– To trzydzieści mszy św. zamawianych za osoby zmarłe. Ta tradycja wywodzi się od papieża Grzegorza Wielkiego, który żył w VI wieku – polecił on odprawienie trzydziestu mszy, żeby pomóc pewnemu zmarłemu mnichowi. Oczywiście unikałbym takiej dokładnej matematyki. Kiedy mówimy o wierze, to nie jest magia liczb: że jak dam na gregoriankę, to już na pewno zadziała… To zawsze jest wyraz naszej miłości – wierzę, że to może pomóc zmarłej osobie.

– Czy to powinna być jakaś konkretna modlitwa? Różaniec, koronka do Bożego miłosierdzia, litania?

– Form modlitwy jest bardzo wiele. Jesteśmy dziećmi tej epoki – chcemy mieć pewność, że jak coś zrobimy, to niebo będzie pewne. U Pana Boga liczy się nasze serce i czas. W zależności od sytuacji – może to być minuta, ale może być piętnaście minut. Ważna jest intencja serca. Pan Bóg przekaże tę modlitwę temu, komu jest najbardziej potrzebna. Stąd nasza akcja „Czysty Czyściec” – chcemy zapraszać do modlitwy szczególnie za tych, których nie znamy. Wystarczy wejść na stronę www.czystyczysciec.pl i wylosować świętego, który jest patronem danej kategorii osób. Na przykład św. Ignacy Loyola jest patronem żołnierzy, a św. Cecylia patronką ludzi muzyki. Chcemy ofiarować naszą modlitwę w listopadzie za te osoby zmarłe, których patronem jest dany święty. Nasz projekt przekracza zwykłe znajomości, jak bliskich czy rodzinę, i pokazuje, że nasza miłość jest jeszcze większa. W ten sposób chcemy „czyścić czyściec”. Jestem przekonany, że takie otwarcie serca będzie owocować także miłością w codziennym życiu. Nie wspominamy tu konkretnego nazwiska, ale na przykład wszystkich podróżujących, którzy przebywają w czyśćcu, a którym patronuje św. Rafał. „Czysty czyściec” to forma połączenia tego, co mówimy w każdym wyznaniu wiary: „wierzę w świętych obcowanie”.

Razem ze świętymi modlimy się za konkretnych zmarłych w czyśćcu i nawzajem się wspieramy. W zeszłym roku do naszej modlitwy dołączyło się ponad trzydzieści tysięcy osób. Mamy nadzieję, że w tym roku też tak będzie. Modlimy się konkretną modlitwą, którą znaleźć można na naszej stronie internetowej, ale każdy robi to w dogodnym dla siebie czasie. Łączymy się w wielkiej wspólnocie.

Jeszcze jedna ważna sprawa – jak mówił nasz założyciel, św. Stanisław Papczyński, modlitwa nie może się ograniczać do paru dni w listopadzie, ale powinna być naszą nieustanną troską, abyśmy w ten sposób siebie wspierali. To wstawiennictwo świętych i zmarłych może nam pomagać także w codziennym życiu.

„Pielgrzym” [12 i 19 listopada 2023 R. XXXIV Nr 23 (886)], str. 22-23.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *