To absolutnie niestandardowy model rodziny. Państwo Katarzyna i Piotr Pawłowscy z Rumi wbrew społecznym tendencjom postanowili mieć dużo dzieci, w pełnym tego słowa znaczeniu. O tym, jak wielodzietnej rodzinie żyje się w Polsce, rozmawia z nimi Maja Przeperska.
– Typowy model polskiej rodziny to przeważnie 2+2. U Państwa jest trochę inaczej…
Katarzyna Pawłowska: Nasza rodzina składa się z jedenastu osób. Mamy dziewięcioro dzieci. Najstarszy syn – Łukasz ma 25 lat, jeszcze studiuje, ale jest od nas niezależny finansowo i już mieszka sam. Drugi w kolejności jest Paweł, dwudziestotrzylatek, też już generalnie na swoim utrzymaniu, w tej chwili jest w wojsku, za parę dni jedziemy do niego na przysięgę. Następny to dwa lata młodszy Mateusz – umysł ścisły, student Politechniki Gdańskiej na kierunku Automatyka i Robotyka. Bardzo mu się te studia podobają i mamy nadzieję, że je ukończy z sukcesem. Potem jest Maciej, dziewiętnastolatek, który właśnie dostał się na religioznawstwo. Kolejny Krzysztof. Krzysiu ma lat 15, jest gimnazjalistą, marzy o kryminologii. Jest wspaniale uzdolniony muzycznie, świetnie gra na gitarze i śpiewa. Też jesteśmy z niego bardzo dumni, tak jak zresztą z każdego naszego dziecka, bo każde na swój sposób odnosi sukcesy, więc my tym wszystkim się cieszymy. Potem jest Joanna. Za dwa miesiące skończy 11 lat. Jest z niej piękna młoda dama. Po pięciu chłopcach pierwsza panna jest dla nas jak skarb, właściwie jak pierwsze dziecko. Przy niej uczymy się na nowo rodzicielstwa, odkrywając jej kobiecość. (…)