– Grzesznicy zabiją grzesznika! – tak jęczał św. Jan Maria Vianney – proboszcz z Ars, zmaltretowany spowiedzią, która trwała codziennie po kilkanaście godzin. Aż dziw bierze, skąd brał na to siły. Prowadził przecież ascetyczny tryb życia: wiecznie pościł, biczował się, prawie nie spał i odpierał ataki szatana. Miał dar czytania w ludzkich sercach, zanim człowiek wypowiedział grzech, on już go znał i dawał dobre rady, przepowiadał też przyszłość. Ściągali więc do niego penitenci z całej Francji, a nawet i z Europy. Oblicza się, że w ciągu 41 lat posługi kapłańskiej wyspowiadał ponad milion osób.
Jan Maria Vianney urodził się 8 maja 1786 r. we wsi Dardilly koło Lyonu, jako czwarte dziecko (w sumie było ich sześcioro) Marii i Mateusza Vianneyów – ubogich wieśniaków. Jego dzieciństwo przypadło na czasy rewolucji francuskiej, czyli krwawego prześladowania Kościoła katolickiego. Wtedy księża, zgodnie z zarządzeniem sił rewolucyjnych, mieli zakaz wykonywania pracy duszpasterskiej. Opornych, którzy nie chcieli podporządkować się tym restrykcjom, zabijano lub internowano i wysyłano do Gujany, gdzie umierali z głodu, wycieńczenia i chorób tropikalnych. Z tego powodu Jan Maria Vianney dopiero w 1799 r. przystąpił potajemnie do Pierwszej Komunii św. Pana Jezusa przyjął do serca w zwykłej szopie zaadaptowanej na kaplicę, do której wejście dla kamuflażu ukryto za furą siana.
To był również czas zamykania szkół katolickich, szczególnie parafialnych uczących i biedotę, co negatywnie odbiło się na edukacji społeczeństwa. (…)
MARZENNA BŁAWAT