Na moim profilu facebookowym rozgorzała dyskusja na temat gorący i bulwersujący, bo kościelny. Pewna matka małego chłopca – z wpisu wynikało, że niespełna trzyletniego – otrzymała list od jednego z uczestników mszy św. w swojej parafii…
Brzmiał on następująco: „Szanowna Pani, przychodzimy do kościoła na eucharystię, żeby się modlić, krzyki Pani synka nie tylko na to nie pozwalają, ale też doprowadzają do burzenia wspólnoty, jaką mamy stawać się szczególnie podczas mszy św. Pani dziecko jest bardzo aktywne, biega i głośno manifestuje swoje emocje, kiedy Pani próbuje je powstrzymać – my widzimy Pani starania – bezskutecznie. Czasami krzyki chłopca zagłuszają głos księdza. (…)
Elżbieta Ruman
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze dwutygodnika „Pielgrzym” (03/2020).