„Historia zaokrągla szkielety do zera.
Tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc.
Ten jeden, jakby go wcale nie było”.
Cytowany fragment wiersza Wisławy Szymborskiej nie jest jedynie przejawem mojego zamiłowania do literatury. Jest dobrym wprowadzeniem do opowieści o podróży po bałkańskich krajach, której plan zrodził się w mojej głowie po przeczytaniu poruszającego reportażu Wojciecha Tochmana. Słowo pisane zawsze miało dla mnie ogromną wartość, a książki uważam za jedną z najważniejszych inspiracji do refleksji i twórczych działań. Tak też było w przypadku wspomnianej podróży po Bałkanach – po Serbii, Chorwacji, Czarnogórze, Rumunii, Bośni i Hercegowinie, Albanii oraz Kosowie – to wartościowa lektura skłoniła mnie do kolejnego wyjazdu. Szybka decyzja – zebrać się… i jechać. Wystarczyło wziąć ze sobą 30-litrowy załadowany konserwami plecak, namiot i uśmiech. Wystawiając kciuk w oczekiwaniu na okazję, miałam już przemyślany, choć gotowy na spontaniczne modyfikacje, prosty plan działania i okrągły miesiąc na bałkańską przygodę. (…)