Średniowiecze funkcjonuje dziś w przestrzeni publicznej jako synonim zacofania, ciemnoty, zabobonu i głupoty. Nierzadko słyszymy polityków, którzy próbując zdyskredytować poglądy oponenta, nazywają je „średniowiecznymi”. Nie mają pojęcia, że powtarzają banalny frazes mający niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Już w XV wieku kulturę średniowieczną zaczęto identyfikować z Kościołem katolickim. Nic w tym dziwnego, skoro jej głównym motywem była idea christianitatis, a dominującym poglądem teocentryzm. Wszelkie wystąpienia antykatolickie epoki renesansu czy oświecenia automatycznie wymierzane były więc w dorobek wieków średnich. Podobny mechanizm stosowali później także marksiści i komuniści. Narosłe przez lata krzywdzące stereotypy i mity dotyczące średniowiecza pokutują do dnia dzisiejszego. Rozprawmy się z kilkoma z nich.
Mit pierwszy, czyli kobieta do garów
Średniowieczne niewiasty nie były niewolnicami swych mężów. Mogły dziedziczyć, kupować, prowadzić działalność gospodarczą, sprzedawać nieruchomości. Na równi były traktowane także w sypialni. Jeżeli żona oskarżyła męża przed sądem kościelnym o brak współżycia, małżeństwo mogło zostać rozwiązane.
Uczonymi w piśmie byli zarówno mężczyźni, jak i kobiety – wspomnieć należy choćby św. Hildegardę z Bingen, jedną z najbardziej wpływowych osób swojej epoki. (…)