Pan uczył nas wolności, pokory, rezygnowania z własnych planów, ociosywał „ja” moje i mojej żony, uczył tego, że życie jest zmaganiem. Ukazywał prawdę o nas, a jednocześnie – i to chcę podkreślić z całą mocą – swoje miłosierdzie. „Ja bowiem znam zamiary, jakie mam wobec was – wyrocznia Pana – zamiary pełne pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie” (Jr 29,11).
O tym, że wybrałem studia chemiczne, przesądziła perspektywa pracy w budowanych w pobliżu zakładach chemicznych, zmniejszająca obawy o przyszłość. Jednak skutkiem wczesnych lektur (m.in. biografii Marii Skłodowskiej-Curie) było to, że gdy otrzymałem propozycję pracy naukowej, marzenia odżyły i wiele lat poświęciłem karierze, myśląc o czekającej mnie sławie.
Nie zastanawiałem się wtedy nad tym, czy moje życiowe plany są zgodne z wolą Bożą. Kojarzyła mi się ona – zgodnie z potocznym rozumieniem – z czymś przyjmowanym z niechęcią. (…)
SP