Jan Paweł II nie cenił rozkoszy stołu, jednak z apetytem zjadał ulubione potrawy. Nieraz z kuchni Pałacu Apostolskiego rozchodziły się więc – ku zgorszeniu mieszkańców – smakowite zapachy jajecznicy na boczku, polskiego bigosu, kiełbasy na gorąco albo zwykłych ziemniaków. Po operacjach i chorobach skromna dieta papieża stała się bardzo „lekka” i jeszcze uboższa.
Mówi się, że gust i smak pozostają przez całe życie niezmienne, są jak kolor skóry czy oczu. Dlatego jeden lubi to, a drugi tamto. Nie inaczej było z Karolem Wojtyłą i jego menu. Szkolny kolega papieża Eugeniusz Mróz, który mieszkał w tej samej co on wadowickiej kamienicy, przyjechał do Rzymu w 1988 r., by z okazji 50. rocznicy wspólnie zdawanej matury spotkać się z Ojcem Świętym. Potem we wspomnieniach napisał m.in., że: „Na obiady chodzili do jadłodajni Alojzego i Marii Banasiów. (…)
Oprac. MARZENNA
BŁAWAT