Ziemia stale drży pod stopami. Każdego roku sejsmolodzy rejestrują ponad 500 tys. wstrząsów. Oznacza to, że trzęsienie zdarza się przeciętnie co minutę. Większość z nich byłaby niezauważalna, gdyby nie wrażliwe czujniki. Niedawno potężne wstrząsy nawiedziły Haiti i jeszcze większe – Chile, które mogły przesunąć oś Ziemi i przyczynić się do skrócenia długości dni. Według wstępnych wyliczeń dzień będzie teraz krótszy o około 1,26 mikrosekundy.
Jednak odkształcenie osi Ziemi nie grozi nam totalną katastrofą ani końcem świata. Naukowcy z amerykańskiej agencji NASA twierdzą, że zmiany te są znikome, ale niestety trwałe. – Potężny wstrząs zmienia ilość skał i rozłożenie masy naszej planety. Kiedy dochodzi do takich zmian, mają one także wpływ na prędkość, z jaką obraca się nasza planeta, a od prędkości tej zależy długość dnia.
– Taka zmiana osi Ziemi to żaden kataklizm – uspokajał, komentując rzecz, prof. Stanisław Lasocki – kierownik Zakładu Sejsmologii i Fizyki Wnętrza Ziemi Instytutu Geofizyki PAN. – Choć przemieszczenie płyt tektonicznych miało długość mniej więcej taką, jak odległość z Krakowa do Gdańska, zjawisko było stosunkowo płytkie i wobec wielkości całego globu to wciąż niewiele.
Spośród klęsk żywiołowych, które od zarania dziejów nękają ludzkość, za najgroźniejsze uważa się ciągle trzęsienia ziemi. Ich siła jest przerażająca, mogą bowiem i 10 tys. razy przewyższać moc bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę w 1945 r. Nie anonsują się grzecznie. (…)
MARZENNA BŁAWAT