Choć na dworze siarczysty mróz a wiatr śniegiem zacina, oni zrzucają z siebie ubranie i pewnym krokiem wchodzą do lodowatej wody na otwartych akwenach. Nie jest to bynajmniej podyktowane umartwianiem ciała, ale troską o własne zdrowie, kondycję fizyczną i dobre samopoczucie. Takie kąpiele – zdaniem morsów – to nie tylko właściwy sposób hartowania organizmu, ale także najtańsza z możliwych rekreacja.
Styczniowe niedzielne przedpołudnie. Plaża w Gdańsku Brzeźnie tętni życiem, choć słupek rtęci spadł poniżej -10˚C. Ludzie przychodzą tu całymi rodzinami. Spacerują dotleniając organizmy i rozkoszując się widokiem morza o tej porze roku. Czekają na pojawienie się morsów, czyli śmiałków, którzy w każdą niedzielę punktualnie o godzinie 12 odbywają tu kąpiele.
Gapie wytężają wzrok, bo każdy jako pierwszy chciałby dostrzec tych, którzy zimna się nie boją. Wreszcie są! Wąską ścieżką wydeptaną w śniegu zmierza ku plaży kilkunastoosobowa grupa ludzi. (…)
Anna Gniewkowska-Gracz