Liturgia słowa z niedzieli: Mi 5, 1-4a; Ps 80 (79), 2ac i 3b. 15-16. 18-19 (R.: por. 4); Hbr 10, 5-10; Łk 1, 38; Łk 1, 39-45.
(Łk 1,39-45 – z Biblii Tysiąclecia)
Nawiedzenie
39 W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. 40 Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. 41 Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. 42 Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. 43 A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? 44 Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. 45 Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».
Rozważanie:
To już ostatnia niedziela Adwentu. Okres oczekiwania i przygotowania na dzień wspominający pierwsze przyjście na ziemię Jezusa, Syna Bożego, dobiega końca. Liturgia dobitnie na to wskazuje i równocześnie, wychwalając dobroć i potęgę Boga, wzywa do odnowy, aby osiągnąć zbawienie, jak słyszeliśmy w refrenie psalmu responsoryjnego.
Trzy czytania, wzięte z różnych epok historii ludzkości, w krótkich, ale pełnych znaczenia słowach, mówią o pochodzeniu, celu przyjścia Jezusa i o Jego pierwszej aktywności. Jeżeli dobrze słuchaliśmy tych czytań, to łatwo można było zauważyć, że głównym bohaterem jest Jezus, ale w delikatny sposób jest złączona z Nim Maryja.
W pierwszym czytaniu jest wskazane miejsce narodzenia Jezusa – Betlejem – dawna posiadłość rodowa słynnego króla Dawida. Do tego rodu został też włączony, przez Józefa i Maryję, Jezus. Domyślnie, bo nie wymieniona po imieniu, jest wspomniana Maryja, w wyrażeniu „kiedy porodzi mająca porodzić” (Mi 5,2), w którym jest zawarta aluzja do proroczej wypowiedzi proroka Izajasza. Jest tu też wyraźnie podkreślone pochodzenie ludzkie Jezusa. Jest Synem Bożym, ale na ziemię przychodzi, jak każdy człowiek. Rodzi się – jak każdy z nas – z niewiasty. Jego ludzkie ciało nie było utworzone cudownie, ale uformowane w łonie Matki, jak ciało każdego dziecka. Jest Synem Bożym, ale równocześnie jest też Synem Niewiast. Z całą szczerością możemy zatem zwracać się do Jezusa, jak do naszego brata. Przeszedł przez życie, odbył ziemską pielgrzymkę, taką samą, jak każdy człowiek, od poczęcia i uformowania doskonałego ciała w łonie Marki, potem przez okres niemowlęcia, dzieciństwo, okres dojrzałości aż do dnia śmierci. Dzień Bożego Narodzenia powinien być dla nas nie tylko okazją do radosnego wspominania narodzin Jezusa, ale też do porównania naszego własnego życia z życiem Jezusa ziemskiego, i zastanowienia się, czy jest ono tak zależne od woli Bożej, jak było życie Jezusa?
W drugim czytaniu autor Listu do Hebrajczyków wskazuje na właściwy cel przyjścia Jezusa. Najpierw mówi, że przychodzi na ziemię po to, aby żyć jak zwykły człowiek, a więc w ludzkim ciele. Jego ziemskie życie ma ukazać przede wszystkim, że każdy może w swym życiu ziemskim wypełniać to, co Bóg mu wyznaczył. Uczyni to będąc we wszystkim posłuszny Bogu. Słowa, które autor Listu do Hebrajczyków wkłada w usta Jezusa „Oto idę […], abym spełnił wolę Twoją” (Hbr 10,7), Ten często powtarzał w czasie swej apostolskiej pracy. Pełnienie woli Bożej jest ważniejsze i bardziej owocne od wszelkich ofiar. Dlatego Jezus swym życiem i ofiarą złożoną z siebie na krzyżu znosi wszystkie ofiary starotestamentowe i czyni się jedynym pośrednikiem między Bogiem i ludzkością. Bóg nie oczekuje od człowieka ofiar, jak to powiedział już przez proroka Ozeasza: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga, nie zaś całopaleń” (6,6). Pamiętajmy o tym podczas uroczystych radości Bożego Narodzenia, Bowiem naśladowanie Boga w miłości ma większą wartość od wszystkich ofiar i wyrzeczeń.
I wreszcie Ewangelia. Wydaje się, że główną przewodniczą jest Maryja. Jednak już z jej łona, ze swego pierwszego ziemskiego zamieszkania, zaczyna działać Jezus. To Jego przybycie wnosi radość do bezimiennej miejscowości. Dlaczego ewangelista nie podał nazwy tej miejscowości? Czyżby jej nie znał? Raczej była mu dobrze znana. Nie wymieniając nazwy tej miejscowości chce powiedzieć, że w każdej miejscowości, do której przychodzi Jezus, niezależnie od tego, w jakim stanie ona się znajduje, wzbudza radość u tych, którzy Go oczekują.
Spójrzmy teraz na Maryję. Dotrzymuje swego słowa danego aniołowi. Chciała być, i jest Służebnicą Pańską, ale równocześnie jest też służebnicą ludzką. Słysząc o potrzebie pomocy, nie zwraca uwagi na trudną podróż, ale śpieszy, by stanąć u boku Elżbiety. Nie idzie jednak sama. Z nią jest Jezus. Już Go niesie do innych, chociaż może jeszcze nie całkiem tego świadoma. Dziwne, ale Maryja do dziś to czyni, z tą tylko różnicą, że świadomie wskazuje na Syna. Aby się o tym przekonać wystarczy rozważyć jej pojawienie się w Lourdes, Fatimie, La Salette i innych miejscach, w których wspomina się Jej ukazanie. Za każdym razem przemawia w imieniu Jezusa i wzywa do posłuszeństwa, tak jak to uczyniła po raz pierwszy w Kanie Galilejskiej, mówiąc: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam nakaże” (J 2,5).
Za kilka dni będziemy klęczeli lub stali przed żłóbkiem Bożej Dzieciny. Będzie tam też Maryja. Ona już nie rodzi Jezusa, ale przynosi Go do nas. Jej największym pragnieniem jest to, aby On narodził się teraz w naszych sercach. Czy tak będzie, zależy to tylko od nas. Czy potrafimy otoczyć Go taką samą miłością, jak Maryja, i dzielić się Jego obecnością z innymi? Pomyślmy tylko, że radość innych z przyjścia Jezusa na ziemię często jest uzależniona od naszego radosnego przyjęcia tej tajemnicy i od chęci dzielenia się nią z innymi. Prośmy o łaskę, abyśmy ją przeżywali w taki sam sposób, jak przeżywała to Maryja i abyśmy podobnie nieśli Jezusa do innych, jak ona to czyniła.
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2013