Liturgia słowa: 2 Sm 15, 13-14. 30; 16, 5-13a; Ps 3, 2-3. 4-5. 6-7 (R.: por. 8a); Por. Łk 7, 16; Mk 5, 1-20.
(Mk 5, 1-20 – z Biblii Tysiąclecia)
Uzdrowienie opętanego
5
1 Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. 2 Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. 3 Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. 4 Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. 5 Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. 6 Skoro z daleka ujrzał Jezusa przybiegł, oddał Mu pokłon 7 i krzyczał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!». 8 Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». 9 I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi “Legion”, bo nas jest wielu». 10 I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. 11 A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. 12 Prosili Go więc: «Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli». 13 I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. 14 Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. 15 Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie “legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. 16 A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. 17 Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
18 Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. 19 Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». 20 Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.
Rozważanie:
Ewangelia opowiada o wyrzuceniu złego ducha, lub nawet wielu złych duchów (zob. Mk 5,9). Jest to temat, o którym dziś się mówi i słucha niechętnie. Wielu uważa to za bajkę lub średniowieczny zabobon, który Kościół z uporem głosi. Jednak w opisie ewangelicznym jest coś więcej, niż legenda, coś co niezaprzeczalnie ukazuje rzeczywistość naszego ludzkiego życia i podbudowuje naszą ufność w bezgraniczną dobroć Boga.
Człowiek, o którym mówi Ewangelia, jest osobą charakterystyczną, typem, przed którym matki ostrzegały dzieci, i od którego kazały im trzymać się z dala. Ów człowiek żyje na cmentarzu. Posiada taką siłę, że rozrywa łańcuchy. Odrażający dźwięk jego wrzasku wywołuje dreszcze u ludzi. W swej nędzy sam bije się kamieniami, raniąc się. Ten udręczony i obłąkany człowiek musiał budzić postrach u ludzi, i nikt nie miał odwagi zbliżyć się do niego. Tylko Jezus nie ucieka, gdy człowiek ten biegnie do Niego. Przeciwnie, czeka na niego, aby uwolnić go od wszelkich cierpień tak cielesnych, jak i duchowych.
Czy to opowiadanie nie powoduje odtwarzania w pamięci obrazów z naszego życia? Bywa, że zło wyłącza nas ze społeczeństwa i oddala od Boga! Czyni to każdy ciężki grzech popełniony świadomie. Bóg jednak zawsze na nas czeka. Chętnie też udziela swej pomocy. Czy doceniam tę pomoc?
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2011