Synod Biskupów jest zawsze radosnym i trudnym doświadczeniem. Wynika on z troski o to, by wiernie i skutecznie przekazywać ludziom naukę Chrystusa – powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki w wywiadzie dla niemieckiej, katolickiej gazety Die Tagespost.
Przewodniczący KEP przyznał, że Synod Biskupów jest zawsze radosnym i trudnym doświadczeniem. „Wynika on przecież z troski o to, by wiernie i skutecznie przekazywać ludziom naukę Chrystusa. Poza tym uczestnikami Synodu są ludzie, których ożywia pragnienie realizacji podstawowego powołania każdego chrześcijanina, tzn. powołania do świętości oraz pragnienie ewangelizacji” – podkreślił. Dodał, że „kryzys Kościoła katolickiego w Europie nie pozwala nam trwać biernie i nastawić się na jego przeczekanie, zwłaszcza w kontekście Kościoła powszechnego”.
Abp Gądecki ocenił, że w związku z Synodem doświadczamy także pewnych niepokojów. „Mają one swoje źródło głównie tam, gdzie procesy sekularyzacji i dechrystianizacji kultury postępują stosunkowo szybko” – zaznaczył. Zwrócił również uwagę na trzy zagadnienia z dokumentu końcowego, Instrumentum laboris. Pierwsze to inkluzywność, która – według abp. Gądeckiego – zastępuje w tekście IL pojęcie grzechu i nawrócenia, a przez to jest częścią ideologii relatywizmu moralnego. Po drugie, „w synodalnej dyskusji zbyt wiele uwagi było skoncentrowane na władzy”, co „może prowadzić nie tylko do klerykalizmu, ale także do klerykalizacji świeckich pod pozorem promocji laikatu”. I po trzecie, „w IL pojawia się idea rozproszenia autorytetu doktrynalnego, poprzez przekazanie go w jakiejś części zgromadzeniom kontynentalnym lub grupom Kościołów lokalnych, kosztem autorytetu papieskiego”.
Przewodniczący KEP zaznaczył, że nie należy się spodziewać, aby Kościół w trybie synodalnym dokonał jakichś zmian dogmatycznych. „Poza tym należy pamiętać, że papież jest głównym strażnikiem prawowierności. Problemem raczej jest metodologia, pewien sposób organizacji dyskusji synodalnej, w której wolno było mówić każdemu to, co się mu wydaje. W związku z tym padały także słowa niezbyt mądre czy niezbyt odpowiedzialne” – przyznał.
Abp Gądecki ocenił, że dynamika i sposób organizacji dyskusji niekiedy bardziej przypominały ONZ niż Kościół katolicki. „Zadaniem rzymskiego synodu jest to wszystko uporządkować i odrzucić to, co w dyskusji było niezgodne z Objawieniem i tradycją Kościoła katolickiego. W odróżnieniu od demokracji, która jest +głosem ludu+, synodalność powinna być głosem Boga i wsłuchiwaniem się w to, +co mówi Duch do Kościołów+” – zauważył.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski podkreślił w wywiadzie aktualność listu, który skierował do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec bp. Georga Bätzinga, w którym wyraził obawy związane z tekstami niemieckiej Drogi Synodalnej. Wskazał również na ryzyko, jakie mogą przynieść „błędne decyzje duszpasterskie i zamieszanie doktrynalne”.
Abp Gądecki wyraził obawę, że obecnie „w Kościele w Niemczech mamy największy kryzys od czasów reformacji. Istnieje duże ryzyko, że źle rozumiana reforma chrześcijaństwa ponownie doprowadzi do rozbicia Kościoła, które wyleje się na sąsiednie kraje”.
Odnosząc się do kryzysu teologii katolickiej, przewodniczący KEP stwierdził, że chodzi o to, aby nie przekreślać całego cennego dorobku niemieckiej teologii, a zarazem nie zamykać oczu na intelektualne nadużycia. „Osobiście jestem niezmiernie wdzięczny za intelektualny dorobek Josepha Ratzingera / Benedykta XVI. Myślę, że jednym z głównych problemów teologii akademickiej w ogóle, nie tylko w Niemczech, jest jej oderwanie od duszpasterstwa i duszpasterskiego poczucia odpowiedzialności. W teologii bowiem ostatecznie chodzi o zbawienie człowieka” – dodał. Przestrzegł też przed „kompleksem niższości” teologów wobec naukowców innych dyscyplin, którzy czują potrzebę udowodnienia sobie, że nie są gorsi od swoich kolegów z innych fakultetów, szczególnie z obszaru nauk społecznych. „Czyni to niekiedy teologię służebnicą nauk społecznych. Zadaniem, jakie się wówczas stawia teologii, to uzasadnienie i wzmocnienie autorytetem wiary tez wypracowanych przez socjologów” – zaznaczył.
die-tagespost.de / BP KEP