Papież Franciszek, używając metafory „wojna w kawałkach”, chce opisać to, co się tragicznie dzieje na naszej planecie. Każda wojna jest „szaleństwem”. A ta obecna, trzecia wojna światowa toczy się prawie wszędzie. Powiedział to we wrześniu 2014 roku na cmentarzu na północy Włoch, gdzie pochowano sto tysięcy żołnierzy poległych podczas I wojny światowej.
W czerwcu 2015 roku w Sarajewie papież Franciszek powtórzył, że jesteśmy świadkami trzeciej wojny światowej, prowadzonej w „kawałkach”, czyli w postaci krwawych konfliktów, które dzieją się w różnych częściach świata. Potem powiedział to samo we wrześniu podczas wizyty na Kubie: „Świat potrzebuje pojednania w tej atmosferze pełzającej «trzeciej wojny światowej», w jakiej żyjemy”. Po wizycie Papieża na Kubie nagle pojawiła się w Europie sprawa uchodźców. U nas opinia publiczna skoncentrowała się na wyborach. Ale III wojnę światową widać w gwałtownej fali uchodźców na europejskich drogach. „We Włoszech ponad 175 tysięcy, w Niemczech prawie milion, dużo we Francji, Anglii… Kierują się ku północy Europy, aż do Norwegii. Ile do Polski? Tutaj pytamy o europejską solidarność, o europejską tożsamość i o chrześcijańską miłość” (o. Zygmunt Kwiatkowski). Powracają ustalenia, gdzie i ilu uchodźców, powrócą protesty, presje, naciski, groźby i fale propagandy z różnych stron.
Wojna na Bliskim Wschodzie trwa kilkanaście lat. Najpierw inwazja na Irak. Pięć lat minęło od „wiosny arabskiej” i początku wojny w Syrii. Teraz Turcja otworzyła zapory dla uchodźców. Trwa tragedia z przepływem przez Morze Śródziemne.
Od rozpoczęcia wojny w Iraku zginęło tam ponad milion ludzi. Miliony ludzi zostało wypędzonych z własnych domów. Zrujnowane kraje, ludzie żyjący w zagrożeniu, bandytyzm, rosnące obszary nędzy, choroby, krzywda, rak nienawiści w tamtym społeczeństwie, stwierdza o. Kwiatkowski. Wędrują do Europy, niby nikt ich nie chce, a jednocześnie serdecznie się ich wita, czasem nawet zaprasza. Jak im pomagać?
Czy bogate państwa Zatoki Perskiej, zaangażowane w wojnę, powinny przyjąć u siebie uciekinierów, którzy nie musieliby narażać się na niebezpieczeństwo przeprawy morskiej, złączeni tam językiem, kulturą, tradycją i religią? Na ile powinny one finansować uciekających do Europy? Nie wolno lekceważyć tych pytań i koncentrować się tylko na dobroczynności. Dobroczynność nie powinna być osłoną dla tych, którzy popełnili wielkie błędy polityczne i doprowadzili do prawdziwej, niszczycielskiej, okrutnej wojny, która zostawia ofiary i powoduje wielkie cierpienia niewinnych ludzi.
Płomień III wojny światowej tam się pali – na razie, ale może on ogarnąć inne „kawałki” ziemi. Może w każdej chwili dotrzeć do nas. A może już tutaj dotarł? Znakiem tego jest na przykład konflikt zbrojny na Ukrainie i nieprzerwana karawana uciekinierów przez całą Europę: od południa aż do najdalszej północy. „W październiku byłem z wizytą u syryjskich uciekinierów we Francji i Szwecji, moich wychowanków z czasów trzydziestoletniej pracy misyjnej w Syrii” – pisze o. Kwiatkowski. „Powinni oni być szczęśliwi, że uciekli przed tragedią wojny (…). W ich oczach widziałem smutek i żal, że musieli pozostawić swoje domy, że w ciągłym strachu żyją ich rodziny i przyjaciele, że nie jest im łatwo zadomowić się w krajach o zupełnie innej obyczajowości, języku i nawet klimacie. Ich serca umierają z tęsknoty do domu”.
Zawodzi europejski geniusz, jakże zakończyć tragiczną wojnę i prowadzić debaty na temat „za i przeciw” przyjęciu uchodźców. W rozpowszechnionym przez Watykan wywiadzie Papież powiedział, że „apel: Nigdy więcej wojny po pierwszej wojnie światowej, nie został poważnie potraktowany, bo wybuchła druga (…). Teraz jest trzecia wojna – w kawałkach: (…) Ukraina, Bliski Wschód, Afryka, Jemen. Mówimy: nigdy więcej wojny, ale produkujemy broń i ją sprzedajemy”.
Co powinno być najważniejsze dla księdza? Papież Franciszek odpowiada: „Czułość. Niech księża nie wstydzą się czułości”.
ks. Franciszek Kamecki
„Pielgrzym” 2017, nr 4 (710), s. 31