Nie mając – jak mawiała – łaski wiary, wzmacniała w sobie wolę wiary, aby dobrze zrozumieć Ewangelię o Jezusie Chrystusie, którą potraktowała zupełnie na serio.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jest rok 1905. Całą zachodnią Rosją – od Bałtyku po wybrzeże Morza Śródziemnego – trzęsą zwalczające się ruchy i ugrupowania rewolucyjne. Czternastoletnia dziewczyna, córka dyrektora jednej ze szkół w Jałcie, jest dumna, że może w tych wydarzeniach uczestniczyć, pomagając w opatrywaniu ran młodych ludzi maltretowanych przez policję. Odkrywa w sobie duszę zbuntowanej rewolucjonistki, a wkrótce potem, po przedwczesnej śmierci ojca, także ateistki: „nie ma Boga, a na świecie jest tylko smutek, zło i niesprawiedliwość”.
To początek biografii rosyjskiej poetki Elizawiety Jurijewnej Pilenko (1891–1945), która wkrótce potem, podczas studiów w Petersburgu, związała się z literackim środowiskiem akmeistów. Jeszcze niewierząca, ale już tym zaniepokojona, jako jedyna kobieta wśród mężczyzn podjęła studia z zakresu filozofii religii. Nie mając – jak mawiała – łaski wiary, wzmacniała w sobie wolę wiary, aby dobrze zrozumieć Ewangelię o Jezusie Chrystusie, którą była zafascynowana. W pierwszym czytaniu odkryła w niej wezwanie do rewolucyjnej aktywności. Poznała w tym czasie swojego pierwszego męża rewolucjonistę Dymitra Kuzmina-Karawajewa, z którym po trzech latach się rozwiodła.
Bardziej trwała okazała się jej miłość do samej rewolucji, postrzeganej jeszcze jako ewangeliczne wezwania. Związana od czasu rewolucji lutowej z „eserowcami”, po rewolucji październikowej działała „w podziemiu” w Moskwie, a potem na Krymie, gdzie aresztowana za „bolszewizm” została skazana sądownie na podejrzanie niską karę: zaledwie dwa tygodnie aresztu. Elizawieta musiała robić wyjątkowo sympatyczne wrażenie, skoro przewodniczący składowi sędziowskiemu oficer Danił Jermołajewicz Skobcow poślubił ją wkrótce po wykonaniu wyroku. Od tego momentu w historię światowej literatury zaczęła się wpisywać jako Jelizawieta Skobcowa serią profetyczno-katastroficznych wierszy, inspirowanych także Ewangelią.
Porewolucyjne zamieszki w Rosji sprawiły, że w roku 1919 Skobcowowie stali się porewolucyjnymi emigrantami. Wraz z trójką dzieci opuścili drogą morską Krym i po kilkuletniej tułaczce (przez Gruzję, Konstantynopol i Belgrad) dotarli do Paryża. Ona zarabiała szyciem, on jako kierowca. W 1926 roku zmarła ich córka Nastia. Swoim cierpieniom matka dała wyraz w pochodzących z tego okresu wierszach. Zawarte w zbiorze poezji „Żniwo Ducha” (1927) teksty świadczą, że to bolesne wydarzenie jeszcze bardziej umocniło i spotęgowało jej wiarę. Wszystkie swoje siły poświęciła posłudze ubogim, zwłaszcza rosyjskim emigrantom, organizując dla nich przytułek z noclegownią i jadłodajnią. Zapisała: „Odchodzę znów biedniejsza/ ku innym sprawom, ludziom./ Świat nie ogarnie serca,/ choćby się nad tym trudził”.
Chcąc się całkowicie poświęcić temu dziełu, za zgodą męża i swojego prawosławnego biskupa Eulogiusza uzyskała zwolnienie z obowiązków wynikających z zawarcia sakramentu małżeństwa i postanowiła wstąpić do monastyru, przywdziewając habit zakonny. Przybrała imię Maria (Egipcjanka). Za wspomaganie i ukrywanie paryskich Żydów została wywieziona do hitlerowskiego obozu w Ravensbrück, gdzie pod koniec wojny oddała życie za jedną z młodych więźniarek. Kanonizowana w roku 2004 przez Cerkiew Prawosławną jest czczona jako męczennica.
ks. Antoni Dunajski
„Pielgrzym” 2016, nr 4 (684), s. 21