Misje to temat aktualny w seminarium pelplińskim od dziewięćdziesięciu lat, ponieważ od 1927 roku istnieje Kleryckie Koło Misyjne. Natomiast w tym roku nastąpił pewien przełom, gdyż jako klerycy mogliśmy po raz pierwszy wziąć udział w misyjnym wolontariacie.
Zawsze z pewną zazdrością patrzyłem na Wyższe Seminarium Duchowne w Tarnowie czy Katowicach, ponieważ tamtejsi klerycy każdego roku podejmowali trud wolontariatu misyjnego w różnych krajach świata. Ale nadszedł czas, kiedy i pelplińskie seminarium dołączyło na podium działalności misyjnej w Polsce.
W dniach od 17 lipca do 27 sierpnia 2017 roku miałem możliwość wraz z Krzysztofem Górnym, alumnem trzeciego roku, odbycia misyjnego wolontariatu w Zambii. Z wielką radością i błogosławieństwem bpa Ryszarda Kasyny odpowiedzieliśmy na zaproszenie misjonarzy pochodzących z naszej diecezji i pracujących w diecezji Lusaka w Zambii. Gościliśmy u ks. Krzysztofa Mroza, ks. Wojciecha Ciesielskiego i ks. Macieja Oparki, posługując w ich parafiach. Przez sześć tygodni odwiedziliśmy również placówki misyjne w Mpanshya, Mandevu, Livingstone, Kasisi, Namalundu. Przyjrzeliśmy się pracy sióstr między innymi w Zgromadzeniu Sióstr Boromeuszek w Mpanshyi i ośrodku medycznym, gdzie siostry otaczają opieką medyczną ludność mieszkającą w promieniu 200 kilometrów od szpitala. Wielu chorych, aby dotrzeć do misji, musi wędrować nawet przez kilka dni pieszo. W Lusace współpracowaliśmy z Domem Opatrzności Bożej, w którym oprócz 20 osób starszych mieszka 13 osieroconych lub bezdomnych dzieci. Dom ten prowadzi s. Judyta Bożek. Wzięliśmy także udział w dwudniowych zajęciach w sierocińcu House of Hope w Kasisi, który prowadzi s. Mariola Mierzejewska. Zobaczyliśmy tam kipiący życiem sierociniec, choć często to także miejsce cierpienia i trudnych doświadczeń.
W tym czasie przeżyliśmy różne sytuacje i jesteśmy bogatsi o nowe i ważne doświadczenia. Taki wyjazd zmienia człowieka – zmienia spojrzenie na świat, życie, otaczających ludzi, ale także na wspólnotę kapłańską, zakonną. Tę zmianę widzę również u siebie. To, co kiedyś było trudne do zrealizowania, dzisiaj przychodzi z łatwością i bez stresu. Dlatego misja Kościoła jest ciągle ożywiana do ciągłego wychodzenia, co zachęca do nieustannego pielgrzymowania „przez różne pustynie życia, poprzez różne doświadczenia głodu oraz pragnienia prawdy i sprawiedliwości” (papież Franciszek). Wolontariat misyjny rządzi się prawem pielgrzymowania, a więc zbierania się pod cudzym dachem, podróżowania pokojowo i tęsknoty do ojczyzny – te trzy elementy pozwalają przemieniać człowieka na misjach, bo pielgrzym wie, po co idzie, tak jak misjonarz, który „jest pokornym narzędziem i pośrednikiem Królestwa”.
Zaufać – to najważniejsze
Wolontariat misyjny w Zambii nauczył mnie zaufania Panu Bogu. Wiem, że bez Niego nie udałoby mi się wyjechać, a nawet nie zrodziłby się w mojej głowie taki pomysł. Miesiące przygotowań, zbierania środków i spotykania na swojej drodze osób, które w bezinteresowny sposób chciały pomóc, to nic innego jak Opatrzność Boża, czuwająca nad naszą inicjatywą. Zaufanie to również najważniejsze słowo w pracy misyjnej, kiedy nasi misjonarze budowali kościół, a środki materialne nie wystarczały, podejmowali inicjatywy duszpasterskie, ucząc się mentalności i zwyczajów innej kultury. Kard. Adam Kozłowiecki pisał, że aby rozpocząć rozmowę, „trzeba było najpierw słuchaczy rozbawić, zyskać ich sympatię, a dopiero potem można było podejmować poważne tematy”. Zaufanie także było potrzebne, gdy misjonarze ryzykowali zdrowie, tak jak ks. Krzysztof Mróz, kiedy to dwadzieścia jeden lat temu został postrzelony. Świadectwo, jak pisał papież Paweł VI, jest podstawowym warunkiem ewangelizacji postulowanej przez Kościół: „Świadectwo już jest wieszczem Dobrej Nowiny, milczącym, ale bardzo mocnym i skutecznym” (Evangelii nuntiandii, 21).
Lekcja wiary
Wolontariat misyjny w Zambii był żywą lekcją wiary, ponieważ wiara i zaufanie to skarb na drodze pielgrzymowania. Przekonałem się, że aby być misjonarzem Jezusa, trzeba być nakarmionym Jego słowem. To jest warunek skutecznego głoszenia Ewangelii. Już św. Paweł pisał, że „Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem” (Kol 3,16). Zambijczycy wiedzą, że Słowo Ewangelii jest spotkaniem z samym Chrystusem, dlatego tak ważną rzeczą dla nich jest codzienne spotkanie ze Słowem. Każda wspólnota czy rodzina swoje spotkanie rozpoczynała od medytacji i dzielenia się Pismem Świętym. Mali, duzi, młodzi i starsi, chłopcy i dziewczęta zawsze mieli przy sobie małe Pismo Święte. To jest istota wiary i zachęta do życia Ewangelią.
Inne widzenie świata
Zambijski Kościół ma sto dwadzieścia lat i wiara Zambijczyków jest jeszcze nieugruntowana. Wierzą oni w złe i dobre duchy, twierdzą, że utrzymują kontakt z duchami przodków, cały czas panicznie boją się, że ktoś ich zaczaruje. W ich wierze nadal bardzo mocny wpływ ma animizm. Jednak niesłusznie nazywa się Afrykę Trzecim Światem, gdyż jak zauważył ks. Marceli Prawica – „widzę w telewizji w Polsce programy z wróżkami, wróżbitami. Przecieram oczy ze zdumienia. Tysiąc lat chrześcijaństwa w Polsce i programy z wróżkami, do których dzwonią ludzie po poradę?! To gdzie jest ten »Trzeci Świat«? Tu czy tam?”.
Ks. Marceli Prawica, który zmarł we wrześniu 2017 roku, bardzo często powtarzał, że „trzeba wiedzieć, po co jest się księdzem. Nie dla kariery, zaszczytów i tego, żeby ludzie mówili: »ekscelencjo« czy »eminencjo«. To Bóg jest najważniejszy, a nie ja (…) Poza tym myślę, że każdy ksiądz powinien choć raz być głodny, spragniony i powinno go coś boleć”.
Dlatego piękną inicjatywą są misyjne wolontariaty młodych, a w szczególności te przy Wyższych Seminariach Duchownych, gdyż jak zauważył papież Franciszek: „Jakie to piękne, że młodzi są pielgrzymami wiary, szczęśliwi, że mogą nieść Jezusa na każdą ulicę, na każdy plac, w każdy zakątek ziemi!” (Evangelii gaudium, 106). Serdecznie zachęcam każdego kapłana, siostrę zakonną, kleryka, jak i osoby świeckie do spróbowania takiego pielgrzymowania! Misje są sercem Kościoła!
dk. Andrzej Patrzykąt
„Pielgrzym” 2017, nr 22 (728), s. 20-21