„Przez trudy do gwiazd”. Pewne prawdy mimo upływu lat i biegu historii nie starzeją się.
Przez tydzień przejechaliśmy z młodzieżą z klas policyjnych oraz ich opiekunami ponad 2500 kilometrów. Trasa wiodła przez Białoruś i Ukrainę, czyli państwa, których na co dzień młodzi Polacy raczej nie odwiedzają. Nie była to zwykła trasa. Cmentarz obrońców Grodna przed Sowietami z 1939 roku, podmińskie Kuropaty, kwatery wojskowe w Baranowiczach, memoriał w Bykowni pod Kijowem, stary cmentarz polski w Żytomierzu, na koniec Cmentarz Orląt we Lwowie. Były też oczywiście inne miejsca, historyczne i współczesne, gdzie spotykaliśmy się z duchami Elizy Orzeszkowej, rodu Radziwiłłów czy Juliusza Słowackiego. Nie było to łatwe duchowo przeżycie. Dla nas, dorosłych, była to dawka pokaźna, dla młodych była bardzo intensywnym przeżyciem. Oczywiście nie była to młodzież przypadkowa, lecz licealiści tuż przed maturą lub planujący ją w roku następnym. To przede wszystkim laureaci konkursu na prace upamiętniające postaci policjantów, którzy w okresie międzywojennym i wojennym zasłużyli się dla Polski.
Spotkali się w takim gronie pierwszy raz. Pełna geografia Polski, od Słupska, przez Inowrocław, Jarocin, Żywiec, po Chełm i Tyczyn. Skoro to klasy mundurowe, to obowiązuje ich dyscyplina, niezbędna musztra, umiejętność zachowania w ważnych chwilach. I to wszystko było. Zadziwiła powaga ich zachowania i zrozumienie miejsc, które odwiedzaliśmy na trasie. Nasi białoruscy i ukraińscy przewodnicy byli niejednokrotnie zadziwieni: skąd macie taką młodzież? Jak tym młodym przekazywać nasze dziedzictwo, naszą spuściznę po przodkach? Trochę mitygowaliśmy ich zachwyty: ta grupa to nie jest zwykła, przeciętna polska młodzież. To pewnego rodzaju młodzieżowa elita, od której tylko zależy, czy nadal będzie podążać prostą drogą do wytyczonego celu.
Jeden z najbardziej przejmujących momentów tej wyprawy to spotkanie młodych Polaków z Żytomierza z uczestnikami policyjnej wyprawy. Oto nasi młodzi zobaczyli, jak trudno, ile wysiłku kosztuje, bycie Polakiem w innym kraju. A przecież dziadowie czy rodzice młodych Polaków z Żytomierszczyzny nigdzie nie emigrowali, nie wyjeżdżali na obczyznę za chlebem, ba, to raczej ich wyganiano, wywożono, prześladowano, żeby tylko porzucili swoje rodzinne strony.
Kiedy patrzyłem na wspólne zajęcia i gry młodych Polaków znad Teterewu i Wisły, przypomniała mi się symbolika krzyża harcerskiego z kołem, symbolem doskonałości, a w nim gwiazdę promienną, ad astra! A sam krzyż znaczy: per aspera, czyli „przez trudy do gwiazd”. Pewne prawdy mimo upływu lat i biegu historii nie starzeją się.
Adam Hlebowicz
„Pielgrzym” 2017, nr 22 (728), s. 5