Czytania: Rdz 22,1-19; Ps 116A (114), 1b-2. 3-4. 5-6. 8-9 (R.: por. 9); 2 Kor 5,19; Mt 9,1-8
Dzisiejsza Ewangelia ukaże w pełni swoje przesłanie wtedy, gdy uświadomimy sobie, że dla Żyda wszystkie choroby były następstwem jakiegoś grzechu. Darowanie zaś grzechu usuwa korzenie zła.
Opowiedziany cud jest czymś więcej niż nadzwyczajnym wydarzeniem przywracającym zdrowie fizyczne. To symbol zbawczego procesu, który zapoczątkował Jezus. Godne uwagi jest to, że na początku Jezus wydaje się ignorować chorobę mężczyzny. Przebacza mu tylko grzechy. Wiedząc, że odpuszczenie grzechów wzbudzi kontrowersję, Jezus był przygotowany do następnej akcji.
Przebaczenie grzechów dokonuje się w sferze duchowej, niewidocznej, dlatego trudnej do wykazania. Uzdrowienie z choroby jest widoczne. Uleczenie więc ciała było oczywistym dowodem uleczenia duszy. I dopiero ono wzbudza uznanie.
„A tłumy […] wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom” (Mt 9,8). Te słowa wskazują, że w czasach, kiedy Mateusz pisał swoją Ewangelię, były już osoby z oficjalną władzą odpuszczania grzechów. Pełnię władzy nad grzechem Jezus przekazał swym następcom w Kościele. Stało się to po to, abyśmy my, członkowie Kościoła, mogli korzystać z tej łaski i być uwalniani od choroby, która atakuje naszą duszę, i prowadzi do śmierci wiecznej. Jak często spotykam się z Jezusem w sakramencie pokuty i pojednania?
Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2013